Na nowej liście jest 70 nazwisk szefów i wiceszefów dyrekcji i wydziałów. Dziesięciu z nich zajmuje te stanowiska obecnie, siedmiu zostało mianowanych przez obecny rząd.

Reklama

Pierwsza lista byłych etatowych pracowników wywiadu i tajnych współpracowników służb specjalnych ukazała się w grudniu ubiegłego roku, powodując głośny skandal. Było na niej 88 nazwisk, w tym 55 osób pracujących obecnie za granicą, m.in. ambasadorów w Londynie, Rzymie, Watykanie, Berlinie, Madrycie, Lizbonie, Moskwie, Belgradzie, Pekinie, Tokio, w przedstawicielstwach ONZ w Nowym Jorku i Genewie.

Komisja sprawdziła ewentualną przeszłość agenturalną 593 pracowników MSZ od 1990 r. Agentami i etatowymi pracownikami wywiadu i kontrwywiadu cywilnego i wojskowego okazało się 270 osób. Ponad 100 z nich nadal pracuje w resorcie.

W końcu grudnia ub.r. rząd zwrócił się do prezydenta o odwołanie ambasadorów - byłych agentów. Prezydent Georgi Pyrwanow, którego nazwisko również pojawiło się na liście dawnych współpracowników służb specjalnych, odmówił podpisania decyzji wyłącznie na tej podstawie i powiedział, że każdą sprawę należy rozpatrywać osobno. Dotychczas nie odwołał ani jednego ambasadora.

Ustawodawstwo bułgarskie nie zakazuje byłym agentom komunistycznej bezpieki pełnienia funkcji publicznych.