Gazeta "Il Giornale", wydawana przez brata szefa rządu, podkreśla, że opinie te Berlusconi przedstawia wyłącznie podczas poufnych spotkań z politykami ze swego otoczenia. Publicznie, dodaje, premier nigdy nie wyraża zaniepokojenia ewentualnym odwetem, "bo to byłoby nie do pomyślenia i lekkomyślne".

Reklama

Problem jednak istnieje - wskazuje dziennik kładąc nacisk na to, że rządowy komitet do spraw strategii walki z terroryzmem, złożony z przedstawicieli policji i służb wywiadu, zamiast zbierać się raz w tygodniu pracuje teraz cały czas. Przypomina się, że komendant główny policji Antonio Manganelli opracował listę newralgicznych obiektów, między innymi ambasad oraz środków transportu, najbardziej zagrożonych możliwością ataków mimo, że - jak zapewnia MSW - konkretnych sygnałów o takim ryzyku nie ma.

"Il Giornale" pisze ponadto, że premier Berlusconi ma ogromne zastrzeżenia do sposobu interwencji w Libii ze strony tzw. koalicji chętnych. Obawia się też tego, że Kadafi może poczuć się "zdradzony" przez Włochy, które do niej przystąpiły. Według szefa rządu operacja "Świt Odysei", zainicjowana przez Francję i przez nią zdominowana powinna mieć zupełnie inny przebieg i charakter. Jego zdaniem jej cele nie są obecnie "zrozumiałe".

Ale sceptycyzm Berlusconiego, ujawnia gazeta, nie ogranicza się tylko do tego, bo z jeszcze większym odnosi się on do składu Narodowej Rady Libijskiej, złożonej z przeciwników przywódcy kraju. Przytacza się uwagę premiera o tym, że "nie jest jasne, kto do niej należy". Jego wątpliwości według tych informacji budzi to, że w Radzie tej są byli ministrowie od Kadafiego.

"To podmiot trudny do rozszyfrowania" - ocenił premier Włoch podczas spotkania z przedstawicielami Europejskiej Partii Ludowej. Dlatego, uważa, należy uniknąć przejścia od jednego reżimu w Libii do drugiego.