Napastnikiem okazał się major Aleksiej Klimow, szef wydziału przestępstw kryminalnych w Urzędzie Spraw Wewnętrznych miasta Moskowskij. W poniedziałek rano został on wyrzucony ze służby. Jednocześnie podmoskiewski zarząd Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej wszczął przeciwko niemu dochodzenie.

Reklama

Według rzecznika Głównego Urzędu Spraw Wewnętrznych obwodu moskiewskiego Jewgienija Gildjejewa, przyczyną pobicia była sprzeczka między Sejbil i Klimowem, do której doszło po tym, jak dziennikarka zwróciła policjantowi uwagę, że nieprawidłowo zaparkował swój samochód.

Sejbil nie potwierdza tej wersji. Dziennikarka zeznała, że napastnik podjechał do niej samochodem, gdy spacerowała z psami. Sejbil nie wiedziała, że jest policjantem. Mężczyzna próbował się z nią zapoznać, a kiedy ona pokazała, że nie ma na to ochoty, wysiadł z samochodu, chwycił ją za włosy i uderzył pięścią w twarz.

Syn dziennikarki Piotr Sejbil powiedział dziennikarzom, że przybyli na miejsce policjanci najpierw pozwolili Klimowowi, by ten odjechał samochodem z miejsca zdarzenia, a później, na posterunku policji, twierdzili, że nie mogą znaleźć kolegi, by zbadać go alkomatem.

Reklama

Zarówno pobita, jak i świadkowie utrzymują, że major był pijany.

To już co najmniej szósty w tym roku przypadek pobicia dziennikarza w Rosji, ale pierwszy, gdy sprawcą jest policjant.



Reklama

1 marca w Rosji weszła w życie zainicjowana przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa ustawa, na mocy której milicji przywrócona została nazwa sprzed przewrotu bolszewickiego z 1917 roku.

Ustawa o policji przewiduje nie tylko zmianę nazwy organów ścigania i oczyszczenie ich z przestępców, ale także uwolnienie od takich funkcji, jak badanie stanu technicznego pojazdów samochodowych, prowadzenie izb wytrzeźwień i wydalanie nielegalnych imigrantów. Policjanci zostali też odciążeni od różnych biurokratycznych obowiązków.

Organy ścigania w Rosji są przesiąknięte korupcją i przestępczością. Niemal codziennie media donoszą o przypadkach nadużyć, wymuszeń, a nawet gwałtów i mordów dokonywanych przez mundurowych. W 2010 roku 4202 funkcjonariuszy pociągnięto do odpowiedzialności karnej, a 1642 wyrzucono ze służby.