Reformy objęły skrócenie okresu, za jaki przysługuje zasiłek dla bezrobotnych, zaostrzenie zasad przyznawania rent i zlikwidowanie możliwości przechodzenia na wcześniejszą emeryturę. Środki te mają na celu zmniejszenie wydatków budżetowych i utrzymanie deficytu poniżej wymaganego przez Unię Europejską poziomu 3 proc. PKB.

Reklama

Związki zawodowe policjantów, wojskowych, strażaków i celników połączyły siły, organizując demonstrację przed budynkiem parlamentu, gdzie domagano się, by rząd utrzymał obecne zasady emerytalne. Zażądano również podwyżek, które zrekompensowałyby zamrożenie płac na obecnym poziomie oraz zachowania wcześniejszych emerytur dla służb mundurowych.

W trakcie przemarszu pod parlament, przy włączonych syrenach, protestujący strażacy puszczali wodę z hydrantów, inni rzucali świece dymne. Niesiono trumnę i transparent z napisem: "Chcemy płac jak w UE, nie oszczędności".

Związki zawodowe służb mundurowych zapowiadają kontynuację protestów aż do osiągnięcia porozumienia z rządem.

Dzień wcześniej w Budapeszcie tysiące ludzi protestowały przeciwko nowej konstytucji, która będzie w najbliższy poniedziałek poddana pod głosowanie w parlamencie, w którym rządząca prawicowa koalicja pod wodzą partii Fidesz premiera Orbana ma zdecydowaną większość.

Organizatorzy piątkowej demonstracji zarzucali rządowi brak konsultacji ze społeczeństwem, twierdząc, że chce wprowadzić konstytucję arbitralnie, bez przeprowadzenia referendum. Sam projekt konstytucji upubliczniono dopiero 14 marca, nie dając czasu na społeczne konsultacje.



Rząd Orbana wprowadził w tym roku podatek liniowy w wysokości 16 procent i obiecał utworzenie kilkuset tysięcy miejsc pracy w najbliższych latach. Ale musi też zredukować dług publiczny, by zachować zaufanie inwestorów i - jak pisze Reuters - zmiany emerytalne boleśnie dotkną kilkaset tysięcy ludzi.