W trakcie trwających trzy tygodnie masowych protestów, które doprowadziły do obalenia autorytarnej władzy prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka, zabito co najmniej 846 demonstrantów.
Były szef MSW oraz jego sześciu doradców odpowiedzą za śmierć demonstrantów oraz chaos, który wybuchł na ulicach Egiptu po wycofaniu z nich policji po 28 stycznia br., czyli po tzw. piątku gniewu - podała egipska agencja MENA. Jeśli sąd uzna, że są winni, mogą zostać skazani na śmierć - pisze agencja AP.
Sędzia Adel Abdesalam Goma na prośbę obrony odroczył proces na 21 maja. Wtorkowa rozprawa była burzliwa, a adwokaci poprosili sąd, by następna odbyła się w większej sali, w której zmieści się więcej osób.
Jak pisze agencja AP, ok. 1 tys. bliskich ofiar masowych protestów demonstrowało przed sądem, wokół którego wprowadzono zaostrzone środki bezpieczeństwa. Bliscy domagali się, by wpuszczono ich do środka. Według AFP, niektóre osoby wykrzykiwały: "Kara śmierci dla Adliego, ten pies musi być natychmiast stracony".
Adli, znienawidzony przez wielu Egipcjan, był jednym z najpotężniejszych ludzi za prezydentury Mubaraka, a pod swoją kontrolą miał ok. pół miliona członków sił bezpieczeństwa. Od początku protestów ich uczestnicy domagali się m.in. odejścia Adliego.
Przeciwko byłemu szefowi MSW, który został zatrzymany 17 lutego, toczy się także inny proces, dotyczący sprzeniewierzania pieniędzy publicznych.