"Mówią nam, że mają rodziny, córki, synów, małżonków i, że boją się o nich, dlatego zajęli takie stanowisko" - oświadczyła Aisza Kadafi w wywiadzie udzielonym w zeszłym tygodniu. "Jest wśród nich wielu członków Rady, którzy pracowali z moim ojcem przez 42 lata i byli lojalni wobec niego. Czy to możliwe, żeby odeszli tak po prostu?" - pytała retorycznie.

Reklama

Aisza zaznaczyła, że obecny kryzys w Libii bardzo zjednoczył jej rodzinę. Dodała, że ona i jej siedmiu braci "wymieniają opinie", zanim podejmą ważniejszą decyzję. Córka Kadafiego przyznała, że słyszała doniesienia medialne o tym, że rodzeństwo zaproponowało dymisję ojca i przejęcie władzy przez jednego z braci, Saifa al-Islama; nie chciała jednak podać szczegółów.

Chociaż wyraziła dezaprobatę dla działań amerykańskich władz, Aisza wezwała społeczność międzynarodową do rozmów na temat rozwiązania kryzysu w Libii. Jednocześnie wykluczyła jakikolwiek dialog z powstańcami, którzy obecnie kontrolują wschodnią cześć kraju, jej handlowy ośrodek - Misratę oraz zachodnie miasta Zintan i Nalut. Rozmówczyni "NYT" nazwała powstańców "terrorystami", którzy "walczą tylko po to, żeby walczyć".

Zapytana o stan umysłu swego ojca, Aisha odparła ze śmiechem, że ojciec "jest tak silny jak zna go świat". "Jest pewien, że Libijczycy są wobec niego lojalni" - dodała.

Bez pułkownika Kadafiego - podkreśliła jego córka - nielegalni imigranci z Afryki zalaliby Europę, islamscy radykałowie założyliby bazę u wybrzeży Morza Śródziemnego, a libijskie plemiona zaczęłyby ze sobą walczyć.

Aisha Kadafi powiedziała "New York Timesowi", że przed snem opowiada trojgu swoich dzieci przypowieści o życiu pozagrobowym. "Żeby ich przygotować" - tłumaczyła. - Ponieważ w czasie wojny nigdy nie wiadomo, kiedy rakieta lub bomba może uderzyć i wtedy będzie koniec".