Do zatrzymania doszło we wtorek w Ołomuńcu, w centrum Moraw. W Ostrawie (na wschodzie Czech) funkcjonariusze wkroczyli ponadto do jednego z oddziałów firmy i mieszkania 25-letniego mężczyzny.

Reklama

W ubiegły piątek w Republice Czeskiej wszedł w życie zakaz sprzedaży dopalaczy. Znowelizowana ustawa o substancjach uzależniających zabrania dystrybucji 33 substancji syntetycznych mających działanie podobne do narkotyków naturalnych.

Jednak w przypadku polskiego właściciela Amsterdam shopów aresztowanie nie miało nic wspólnego z tym zakazem; działania przeciw Polakowi policja w Ołomuńcu przygotowywała od lutego, gdyż zajmował się sprzedażą substancji uzależniających pod nazwą "przedmiotów kolekcjonerskich".

"Wczoraj przeprowadziliśmy akcję Amsterdam, mającą na celu walkę z nielegalnym rozprowadzaniem narkotyków za pośrednictwem sieci Amsterdam shopów. Była to akcja przygotowywana od lutego, nasze działania przypadkowo zbiegły się w czasie z wejściem w życie nowelizacji" prawa o substancjach uzależniających - poinformował cytowany przez czeskie radio publiczne komendant policji w Ołomuńcu Jirzi Kubak.

Parlament zajął się zakazem sprzedaży dopalaczy w trybie przyspieszonym ze względu na coraz większy zasięg dystrybucji tych środków w Czechach, dokąd trafiły po zdelegalizowaniu ich w Polsce jesienią zeszłego roku.

Wiele z firm sprzedających dopalacze w Czechach, także online, miało polskich właścicieli. Również klienci tych sklepów często przybywali z Polski. Sklepy oferujące te substancje najpierw pojawiły się na czesko-polskim pograniczu, a potem zaczęły powstawać w całych Czechach.