Miejscowy konserwatywny poseł Nick de Bois nazwał zajścia "poważnymi, choć nie na dużą skalę". Według telewizji ITV, policja szturmowa rozpędziła uczestników zajść pałkami. Na miejscu była też policja konna i policyjne psy.
W internecie opublikowano zdjęcie policyjnego samochodu z przednią szybą rozbitą płytą chodnikową. Główną ulicę zamknięto dla ruchu. Wiele sklepów zamknięto przed czasem.
Po sobotnich rozruchach w pobliskiej dzielnicy Tottenham, podczas których zdemolowano dwa policyjne samochody i autobus, podpalono wiele sklepów i dokonano grabieży mienia, do Londynu ściągnięto dodatkowe posiłki policyjne z okolicznych hrabstw a na ulice skierowano wzmocnione patrole.
Policja ogłosiła o wszczęciu dochodzenia w sprawie sobotnich rozruchów, któremu nadano kryptonim "Operation Withern". 26 policjantów doznało w nich obrażeń, 55 osób zatrzymano. Tottenham przypomina pobojowisko.
Zapalnikiem burzliwych rozruchów była śmierć 29-letniego Marka Duggana, mieszkańca Tottenhamu, jednej z biedniejszych dzielnic Londynu licznie zamieszkałej przez czarną społeczność. Duggan miał zginąć w wyniku wymiany ognia przy próbie aresztowania go. Policja stara się ustalić przebieg zdarzeń.
Komisja zajmująca się skargami na policję Independent Police Complaints Commission - IPPC) opublikowała w niedzielę oświadczenie, w którym odcięła się od "nieprawdziwych i podżegających" doniesień sugerujących, że policja dokonała na Dugganie egzekucji. Na miejscu, gdzie zginął Duggan miano znaleźć broń palną nie należącą do policji.
Jeden z pocisków, najprawdopodobniej z niej wystrzelony, utkwił w policyjnym radiu, dzięki czemu policjant uszedł z życiem. Poniedziałkowy "Guardian" twierdzi jednak, że są w tej kwestii wątpliwości. Z policyjnej broni miano oddać dwa strzały.
Sobotnie zajścia w dzielnicy Tottenham potępiła też rodzina Duggana. Jego brat Shaun Hall powiedział dziennikarzom, że nie chce by rozruchy były kojarzone z imieniem brata, którego nazwał człowiekiem rodzinnym i spokojnym. Nie dał wiary twierdzeniom, że Duggan strzelał do policji.
Zanim doszło do rozruchów, przed posterunkiem policji zebrało się na wiecu ok. 300 mieszkańców Tottenhamu domagając się "sprawiedliwości" dla Duggana. Motywem tego pokojowego protestu było niezadowolenie z policji, która nie zapoznała rodziny Duggana z okolicznościami jego śmierci.
Oficer policji wysokiej rangi Adrian Hanstock powiedział telewizji Sky, że pokojowy protest został opanowany przez grupy ludzi zdecydowanych wywołać spustoszenia, w większości gangi spoza Tottenhamu. Przemoc potępiła też szefowa brytyjskiego MSW Theresa May.
Telewizja Sky zauważa, że przemocy na tak dużą skalę nie można było się spodziewać. "Guardian" twierdzi jednak, że przywódcy miejscowej społeczności uprzedzali policję, że wiec przed posterunkiem policji może wymknąć się spod kontroli.
Do rozruchów na tle rasowym doszło w dzielnicy Tottenham również w 1985 r.