Zgodnie z wolą prokuratorów sąd federalny w Nowym Jorku umorzył we wtorek sprawę Straussa-Kahna, zgadzając się na wycofanie zarzutów usiłowania gwałtu na pokojówce, ciążące nad nim od 14 maja. "DSK nie został bynajmniej wybielony, będzie się zatem musiał teraz poddać innej karze: podejrzliwemu spojrzeniu opinii publicznej. Wspominanie o jego powrocie na francuską scenę polityczną wydaje się wobec tego bezprzedmiotowe" - uważa "Le Figaro".

Reklama

Dziennik pisze nawet, że socjaliści obawiają się ewentualnego zabrania głosu przez Straussa-Kahna, gdyż "jego wypowiedź mogłaby odnieść skutek odwrotny do zamierzonego". "Le Monde" uważa, że Strauss-Kahn "pod względem medialnym i politycznym został już osądzony", a wtorkowa decyzja sądu amerykańskiego "nie wybiela go całkowicie" i "nikt się nie dowie", czy do seksu między Straussem-Kahnem a pokojówką Nafissatou Diallo doszło za jej zgodą, czy też nie.

"Ta afera zmusiła go do przedwczesnego ustąpienia w hańbiących okolicznościach ze stanowiska dyrektora generalnego MFW. Ostatecznie skompromitowała jego kandydaturę w wyborach prezydenckich w 2012 r. I rzuciła cień na niektóre aspekty jego osobowości, jego nastawienie do kobiet i pieniędzy" - czytamy w "Le Monde". Także katolicki dziennik "La Croix" pisze, że "na tym oskarżonym trwale będzie ciążyć podejrzenie".

"France Soir" pisze natomiast: "Nie mogliśmy się oprzeć uczuciu dyskomfortu, słysząc wczoraj, jak przywódcy socjalistów mylą wymiar prywatny ich zrozumiałej ulgi jako osób bliskich DSK z rezerwą, jaką wymusza odpowiedzialność publiczna w tej sprawie". Diallo zeznała, że 14 maja w hotelu Sofitel w Nowym Jorku Strauss-Kahn rzucił się na nią, złapał za krocze, zdarł z niej ubranie i wymusił seks oralny. Szef MFW (z którego to stanowiska zrezygnował po oskarżeniu) nie przyznał się do winy. Jego adwokaci oświadczyli w jego imieniu, że seks odbył się za obustronną zgodą.

Oskarżający go początkowo prokuratorzy nabrali jednak wątpliwości, czy Diallo, 33-letnia imigrantka z Gwinei, jest wiarygodna. W uzasadnieniu wniosku o wycofanie zarzutów napisali, że "nie była ona prawdomówna w ważnych sprawach", a rzekome dowody w postaci DNA przeciwko Strauss-Kahnowi "są po prostu nieprzekonujące". Po decyzji sądu apelacyjnego Strauss-Kahn może swobodnie opuścić terytorium Stanów Zjednoczonych. Przed skandalem uchodził on we Francji za faworyta w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.