Premier Irlandii każe latać ministrom tanimi liniami. Królowa brytyjska oszczędza na sukience, a bułgarscy urzędnicy mają zakaz wysyłania kartek świątecznych. Rowery zamiast samochodów, czarterowe loty zamiast rządowych salonek, stare ubrania zamiast sukni balowej – politycy prześcigają się w wynajdowaniu metod zaciskania pasa w trudnych czasach kryzysu.
Najnowszą propozycję przedstawił szef irlandzkiego resortu sprawiedliwości Alan Shatter. Z lipcowego spotkania ministrów UE w Gdańsku wrócił do Dublina tanimi liniami lotniczymi Ryanair. Minister nie dostał pozwolenia premiera Endy Kenny’ego na wykorzystanie rządowego samolotu. To efekt wprowadzania planu oszczędnościowego. Oprócz wspierania narodowego, taniego przewoźnika przewiduje on np. zamknięcie trzech placówek dyplomatycznych: ambasad w Iranie i Stolicy Apostolskiej oraz biura administrującego pomocą w Timorze Wschodnim.
Na początku rządów premiera Donalda Tuska również Polska flirtowała z narodowymi liniami lotniczymi. W 2007 r. szef rządu poleciał LOT-em do Brukseli. W 2008 r. do USA. Rejsowym samolotem na wrześniowy szczyt ONZ za ocean poleciał też prezydent Bronisław Komorowski. Czarter transatlantyku dla niewielkiej delegacji okazał się za drogi.
Jeszcze dalej poszedł były prezydent Chorwacji Stipe Mesić. Postanowił całkowicie zrezygnować z kilku zagranicznych podróży. W 2009 r. zostały odwołane wizyty w Australii, Nowej Zelandii i Brazylii.
Reklama
Prekursorami w tej dziedzinie są jednak Amerykanie. W 1973 r. Richard Nixon jako jedyny w historii USA przesiadł się z Air Force One do samolotu rejsowego United Airlines, by polecieć do Los Angeles.
Trend cięcia wydatków w administracji dotyczy też transportu naziemnego. Włosi tną liczebność floty samochodowej rządu. Ukraińskie władze przymierzają się do kupna samochodów niższej klasy. Zamiast mercedesów mają pojawić się skody. Szefowa administracji prezydenta Wiktora Janukowycza, Anna Herman, zaleca urzędnikom, by do pracy jeździli rowerem. Z kolei bułgarski premier Bojko Borysow postanowił zaoszczędzić na imprezie noworocznej. Zakazał koktajli, prezentów i 13. pensji dla urzędników. Pociął też wydatki na kartki z życzeniami i kalendarze. Zakaz obowiązuje we wszystkich resortach, agencjach i komisjach rządowych.
Na bezprecedensowe oszczędności zdecydowała się także brytyjska królowa Elżbieta II. Monarchini ograniczyła wartość prezentów bożenarodzeniowych dla członków rodziny królewskiej do 50 funtów na osobę. W ramach wizyty w 2008 r. do Słowenii i Słowacji królowa kazała sobie uszyć kreację z materiału, który dostała w prezencie 20 lat temu.