Według najnowszego sondażu "Washintgon Post" i telewizji ABC News, na Romneya chce głosować 41 procent republikańskich wyborców na Florydzie, a na Gingricha - 27 procent. 16 procent zapowiada głosowanie na byłego senatora Ricka Santoruma, a 12 procent chce poprzeć kongresmana z Teksasu Rona Paula.

Reklama

Na dwa dni przed prawyborami w GOP na Florydzie były gubernator Massachusetts Mitt Romney powiększył przewagę w sondażach nad Newtem Gingrichem. Ten ostatni jednak nie kapituluje i zapowiada walkę do końca o nominację prezydencką. Jeszcze niedawno Romney, faworyt republikańskiego establishmentu, prowadził z Gingrichem na Florydzie różnicą zaledwie kilku procent. Gingrich jednak słabiej wypadł w ostatniej debacie telewizyjnej w czwartek i stał się obiektem zaciekłych ataków w sponsorowanych przez Romneya przedwyborczych spotach telewizyjnych.

Przypominały one, że Gingrich odszedł z Izby Reprezentantów zmuszony do tego przez kongresmanów z własnej partii po zarzutach o wykroczenia etyczne. Przedstawiały go jako polityka nieobliczalnego, który nie ma szans w wyborach przeciw prezydentowi Barackowi Obamie. Satyrycy ośmieszyli też zapowiedź Gingricha, że kiedy zostanie prezydentem, doprowadzi do założenia "kolonii na Księżycu". Romney dysponuje ponad czterokrotnie większymi funduszami niż Gingrich na kampanię w prawyborach, co daje mu możliwość - jak to określił jego główny rywal - "dywanowego bombardowania" eteru na Florydzie ogłoszeniami atakującymi oponenta.

W programie telewizji ABC "This Week" w niedzielę Gingrich oskarżył Romneya, że prowadzi "nieuczciwą kampanię", w której okłamuje opinię publiczną. "Co chwila mówi coś, co jest po prostu nieprawdą" - powiedział o swoim przeciwniku. Jako przykład Gingrich podał fragment czwartkowej debaty, w której przypomniał, że w prawyborach w Massachusetts w 1992 r. Romney zarejestrował się jako niezależny i głosował na demokratycznego kandydata Paula Tsongasa. Romney odpowiedział wtedy, że nigdy nie głosował na Demokratę, kiedy na liście kandydatów był Republikanin.

W wywiadzie dla ABC Gingrich zauważył, że to nieprawda, gdyż we wspomnianych prawyborach Romney mógł głosować na kandydatów republikańskich, którzy byli wtedy na liście tej partii. To, co powiedział (Romney) podczas ostatniej debaty było zwykłym fałszem - oświadczył Gingrich. O ile na podstawie sondaży obserwatorzy przewidują na Florydzie zwycięstwo Romneya, to sondaże wskazują również, że większość Republikanów w całym kraju popiera jak na razie Gingricha. Chociaż za Romneyem opowiadają się kierownicze elity GOP w Waszyngtonie i przeważająca większość republikańskich członków Kongresu, niektórzy politycy, zwłaszcza z prawego skrzydła partii, popierają Gingricha.

Do głosowania na niego wezwał w sobotę były kandydat do nominacji prezydenckiej Herman Cain, a wcześniej była kandydatka na wiceprezydenta Sarah Palin. Oboje to rzecznicy konserwatywno-populistycznej Tea Party, szerokiego ruchu protestu przeciw "skorumpowanym elitom" w Waszyngtonie. Gingricha poparł także były senator i aktor Fred Thompson i syn byłego prezydenta Reagana, Michael Reagan, komentator telewizyjny. W niedzielnym programie telewizji NBC "Meet the Press" były republikański kongresman i komentator telewizji MSNBC, Joe Scarborough, powiedział, że Gingrich prawdopodobnie wygra prawybory we wszystkich stanach religijno-konserwatywnego południa USA i dlatego walka o nominację może się przeciągnąć aż do lata.

"Floryda to nie koniec, ani nawet początek końca" - powiedział. Dodał, że rywalizacja między obu głównymi kandydatami, polegająca na wymianie ataków osobistych, szkodzi Partii Republikańskiej i zmniejsza jej szanse na odzyskanie Białego Domu. Jego opinię podzielili inni konserwatywni komentatorzy wypowiadający się w niedzielnych talk-show telewizyjnych, m.in. Laura Ingraham i George Will. Według sondaży, gdyby wybory odbyły się dziś, zarówno Romney jaki i Gingrich przegraliby z prezydentem Obamą - chociaż jego przewaga nad Romneyem jest mniejsza (ok.3-5 punktów procentowych).