Poprzedni, także wstępny, bilans mówił o 220 zabitych i 1,5 tys. rannych.

Ratownicy próbują dotrzeć do trudno dostępnych wsi i wciąż przeszukują gruzy, spod których dotychczas udało się uratować setki ludzi.

Szef Centrum ds. katastrof żywiołowych w prowincji Azerbejdżan Wschodni Chalil Saie podając najnowszy bilans powiedział, że liczba zabitych może wzrosnąć. Wcześniej poinformował w państwowej telewizji irańskiej, że wszystkie ofiary śmiertelne zanotowano w obszarach wiejskich. Dotychczas nie stwierdzono żadnych ofiar śmiertelnych w miastach" - poinformował.

Wśród zabitych są głównie kobiety i dzieci. Większość mężczyzn w chwili kataklizmu pracowało na polach.

Reklama

W budynkach publicznych i szkołach tymczasowe schronienie znalazło około 16 tys. osób. Niektórzy ludzie w obawie przed wstrząsami wtórnymi, których dotychczas odnotowano 55, noc spędzili na ulicach.

Reklama

Dwa wstrząsy o sile 6,4 i 6,3 w skali Richtera nawiedziły miasta Ahar, Haris i Warzagan, w prowincji Azerbejdżan Wschodni w sobotę. Pierwszy nastąpił około godz. 16.53 czasu lokalnego (14.23 czasu polskiego). Epicentrum trzęsienia ziemi znajdowało się między miastami Ahar i Haris, w odległości ok. 500 km na północny zachód od stolicy kraju - Teheranu i 60 km na północny wschód od Tabriz na głębokości 9,9 km.

Sześć wsi zostało doszczętnie zniszczonych, a ok. 60 zostało zniszczonych w ponad 50 procentach - poinformowały irańskie media.

Reklama

Z kolei prefekt regionu Warzagan Moharam Forugi powiedział, że na tym górskim obszarze doszczętnie zniszczonych zostało 12 wsi. "Każda miała od 900 do tysiąca mieszkańców; 40 proc. z nich zginęło" - powiedział. Jednak na razie bilans ten nie został potwierdzony.

Jak pisze agencja Mehr, do szpitala w Warzagan, w którym jest tylko dwóch lekarzy, trafiło ok. 500 rannych. W klinice brakuje leków i jedzenia.

W mieście Tabriz liczącym 1,5 mln mieszkańców, zanotowano tylko straty materialne. Jednak większa cześć miasta pozbawiona jest energii elektrycznej, co utrudnia akcję ratunkową.

Mehr podała, że na polecenie prezydenta Mahmud Ahmadineżada minister spraw wewnętrznych Mustafa Mohammad Nadżar w niedzielę rano wraz z minister zdrowia i szefem Czerwonego Krzyża udał się na miejsce kataklizmu, by ocenić sytuację i spotkać się z lokalnymi władzami. "Nie ma jeszcze dokładnych informacji o liczbie ofiar i rozmiarze szkód" - powiedział Nadżar.

Władze ostrzegają przed kolejnymi wstrząsami wtórnymi, które mogą nastąpić w ciągu kolejnych 48 godzin.

Zarządzono mobilizację wszystkich dostępnych zasobów i środków w prowincji Azerbejdżan Wschodni i rejonach sąsiednich do pomocy ofiar kataklizmu. Poinformowano, że w akcji uczestniczy obecnie 66 grup ratowników ze specjalnie przeszkolonymi psami, 185 karetek i 40 aparatów do lokalizowania osób, które mogą znajdować się pod gruzami budynków.

Turecki Czerwony Krzyż wysłał na granicę z Iranem transport pomocy humanitarnej. Minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu w rozmowie telefonicznej z szefem irańskiej dyplomacji Alim Akbarem Salehim wyraził kondolencje i poinformował, że Ankara jest gotowa pomóc swojemu wschodniemu sąsiadowi - podała anglojęzyczna telewizja irańska PressTV.

Iran był jedynym krajem, do którego Turcja zwróciła się z prośbą o pomoc po zeszłorocznym trzęsieniu ziemi w prowincji Wan. Wielu rannych trafiło wówczas do irańskich szpitali.

Według PressTV gotowość wysłania pomocy humanitarnej ofiarom sobotniego trzęsienia wyraziły też Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Iran znajduje się na obszarze dużej aktywności sejsmicznej. Przebiega tam kilka dużych uskoków tektonicznych i trzęsienia ziemi zdarzają się tam dość często. W 2003 roku w mieście Bam na południowym wschodzie kraju trzęsienie pochłonęło ponad 25 tys. ofiar śmiertelnych.