Badanie przeprowadzono na pustyni Sonora. Początkowo maszyną kierował pilot, który tuż przed katastrofą wyskoczył ze spadochronem. W czasie ostatnich sekund lotu boeingiem 727 sterowano zdalnie z pokładu samolotu wsparcia.
W praktyce wyglądało to tak, że maszynie od pewnej wysokości pozwolono na swobodne spadanie. W rezultacie samolot przy prędkości 225 kilometrów na godzinę uderzył w ziemię. Oznacza to więc, że nie był to wypadek, który zakończyłby się całkowitym zniszczeniem maszyny. W takiej sytuacji z założenia żaden z pasażerów nie ma szans na przeżycie. Tu starano się zbadać przypadek wyjątkowo "twardego lądowania".
Eksperyment kosztował półtora miliona dolarów. Przeprowadzono go jeszcze w kwietniu tego roku, jednak dopiero teraz ma on zostać pokazany na antenie programu Channel 4. Ujawniono również opinie specjalistów z dziedziny lotnictwa.
http://www.youtube.com/watch?v=6mtM8R7KWyY
A ci stwierdzili, że po pierwsze w chwili zderzenia z podłożem główną siłę przyjmuje dziób. Dlatego większe ryzyko podnoszą pasażerowie klasy biznesowej, których siedzenia mieszczą się tuż za kabiną pilotów, a także sami piloci. W związku z tym wyciągnięto wniosek, że większe szanse na przeżycie ekstremalnie trudnego lądowania mają ci, którzy podróżują w klasie ekonomicznej.
W czasie eksperymentu na fotelach znajdujących się na ogonie maszyny posadzono trzy manekiny - identyczne, jak te używane w testach samochodowych. Jeden z nich podróżował zgodnie z warunkami bezpieczeństwa obowiązującymi na pokładzie w sytuacjach ekstremalnych, tzn. był przypięty pasem, siedział pochylony do przodu, zaś jego głowa dotykała grzbietu siedzenia znajdującego się przed min.
Drugi manekin był jedynie przypięty pasami, a trzeci nie podróżował bez żadnych zabezpieczeń. Okazało się, że pierwszy manekin w wypadku niemal "nie ucierpiał". Drugi zaś prawdopodobnie "przeżył" z ciężką raną głowy, a trzeci zginął na miejscu.
Chcieliśmy sprawdzić, co w chwili katastrofy dzieje się z samolotem, jakim obciążeniom poddawane jest ciało człowieka, a także starać się zrozumieć, co zrobuć, by samoloty były jeszcze bezpieczniejsze - wyjaśniał przedstawiciel Channel 4, cytowany przez "The Sun".
Podsumowując eksperyment, eksperci radzą, by jeśli komfort podróży nie jest najważniejszy, kupować bilety w klasie ekonomicznej, na miejsca na samym końcu, parę rzędów od wyjścia awaryjnego. Serwis newsru.com przypomina, że cztery osoby, które przeżyły katastrofę samolotu An-27 na Kamczatce, siedziały właśnie na tyłach maszyny.