Duńska policja zatrzymała kolejnego pijanego rosyjskiego kapitana statku. Minionej nocy prowadził on zygzakami 90-metrowy frachtowiec "Amethyst" przez wąską, przeciętą mostem i ruchliwą bałtycką cieśninę Sund. To nie pierwszy taki incydent. Do poprzedniego doszło na początku stycznia. Duńczycy starają się robić wszystko, by uniknąć morskiej katastrofy na swych zatłoczonych wodach.
Ruch statków monitoruje marynarka wojenna, która błyskawicznie reaguje na wszelkie zagrożenia. Przez dwie cieśniny, Wielki Bełt i Sund, przepływa rocznie 60 tysięcy statków. 30 razy każdej doby, czyli około 11 tysięcy razy do roku, pojawiają się w nich tankowce wiozące chemikalia i ropę naftową. Wśród tych ładunków jest 15 rodzajów substancji oficjalnie określanych jako ładunek niebezpieczny.
W dużej części są to produkty transportowane z portów rosyjskich i często na statkach z rosyjskimi załogami i kapitanami. Wśród nich są też ogromne zbiornikowce przewożące po 120 tysięcy ton ropy. Pojawiają się one 650 razy w roku, czyli niemal dwa razy każdej doby. Katastrofa któregoś z nich w wąskich cieśninach i między duńskim wyspami groziłaby nieobliczalnymi szkodami nie tylko dla wód duńskich, ale dla całego Bałtyku.