W okresie od czerwca do sierpnia (Węgry nie publikują miesięcznych danych o bezrobociu, a tylko trzymiesięczne) bez pracy pozostawało 439 tys. osób, co stanowi 9,9 proc. osób w wieku produkcyjnym, podał w piątek centralny urząd statystyczny KSH. W ciągu poprzednich trzech miesięcy (maj–lipiec) ta stopa wynosiła 10,1 proc. Na dodatek rynek pracy radzi sobie z coraz większą liczbą osób zdolnych do pracy, która jest efektem zmian wprowadzonych przez poprzedni gabinet – podniesienia wieku emerytalnego i zaostrzenia zasad przechodzenia na wcześniejszą emeryturę. W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku liczba osób pozostających bez zatrudnienia spadła o 16 tys., ale w tym samym czasie powstało 66 tys. nowych miejsc pracy. W efekcie liczba pracujących wzrosła do 3,98 mln, co oznacza, że jest w liczbach bezwzględnych najwyższa od co najmniej 2001 r.
Choć bezrobocie spada, sytuacja jest jednak jeszcze daleka od satysfakcjonującej. Przed wybuchem kryzysu liczba bezrobotnych oscylowała wokół 300 tys., czyli zatrudnienia nie miało 6–7 proc. Węgrów. Na dodatek okres od czerwca do sierpnia jest jednym z najlepszych na rynku pracy, bo wtedy jest najwięcej prac sezonowych. Jesienią zwykle zaś bezrobocie znowu idzie w górę.
Tym razem jednak wzrost może nie być duży. Rząd niedawno zapowiedział, że w listopadzie ruszy program zimowych robót publicznych, które mają zapewnić zajęcie kolejnym 200 tys. osób. Pod koniec zeszłego roku, gdy skończyły się prace sezonowe oraz roboty publiczne, liczba osób bez pracy wzrosła aż o sto tysięcy, osiągając poziom 676 tys.
Niepokojące jest też to, że wciąż nie widać przełamania, jeśli chodzi o zatrudnienie w sektorze prywatnym. Nowe miejsca pracy tworzy niemal wyłącznie sektor państwowy, zaś do spadku bezrobocia w większym stopniu niż firmy prywatne przyczyniła się nawet emigracja zarobkowa. Ale jest szansa, że i w tej kwestii sytuacja się poprawi – w pierwszej połowie tego roku gospodarka znów zaczęła rosnąć, a prognozy na cały bieżący rok mówią o wzroście o 0,7 proc. PKB. To wprawdzie nie jest dużo, ale poprzedni rok Węgry zakończyły spadkiem PKB o 1,7 proc.
Reklama