Dla Iranu zniesienie embarga na zakup ropy jest kluczową kwestią. Po tym jak w połowie zeszłego roku USA i Unia Europejska zaostrzyły sankcje, eksport irańskiej ropy spadł o ponad połowę. Dziś kupuje ją już tylko pięć państw - Chiny, Indie, Japonia, Korea Południowa i Turcja, choć i tak w znacznie mniejszych ilościach niż wcześniej. To przekłada się na bardzo wymierne straty - jak się szacuje, wskutek sankcji wpływy do irańskiego budżetu zmniejszyły się o 35 miliardów dolarów rocznie.
Dlatego nowy prezydent Iranu Hassan Rouhani wysyła pozytywne sygnały w kierunku Zachodu - rozmawiając m.in. przez telefon z Barackiem Obamą - licząc na to, że Amerykanie złagodzą sankcje.
Jednocześnie Irańczycy starają się odnowić kontakty z importerami, którzy wskutek embarga wstrzymali zakupy, licząc, że będą oni lobbować w tej sprawie.
Wbrew ostrzeżeniom Iranu, który był drugim co do wielkości producentem ropy w krajach OPEC, zaostrzenie sankcji w 2012 r. nie spowodowało gwałtownego wzrostu cen. Lukę po irańskiej ropie wypełniło zwiększone wydobycie w Stanach Zjednoczonych i Arabii Saudyjskiej, z drugiej strony tempo wzrostu popytu w Azji wyhamowało, a w Europie wręcz spadło. Tym niemniej ceny i tak są wysokie - w tym roku baryłka ropy Brent tylko raz spadła poniżej poziomu 100 dolarów, co oznacza, że średnia roczna cena będzie blisko rekordu.
Ewentualne zniesienie embarga na pewno doprowadzi do spadku cen, ale analitycy przestrzegają przed nadmiernym optymizmem. Ani samo złagodzenie sankcji, ani zwiększenie produkcji do dawnego poziomu nie nastąpią z dnia na dzień.