Rosyjski imperializm budzi obawy także na północy Europy. Po faktycznym przejęciu przez Moskwę Krymu coraz bardziej o własne bezpieczeństwo niepokoją się Szwecja i Finlandia, które od lat przywiązane są do swojej neutralności. W tym pierwszym kraju rozpoczęła się nawet debata o zmianie strategii obronnej i możliwości wejścia do NATO.
Od połowy lat 90. szwedzka armia, która w czasach zimnej wojny była liczna i dobrze wyposażona, przeszła całkowitą transformację. Spadły wydatki na zbrojenia i stan osobowy armii, główny nacisk położono na udział w operacjach pokojowych, a w 2010 r. ostatecznie zlikwidowano pobór do wojska. Pierwsze wątpliwości co do zdolności obronnych pojawiły się po wojnie rosyjsko-gruzińskiej w 2008 r., a potwierdził je zeszłoroczny raport Riksrevisionen, czyli szwedzkiego odpowiednika NIK, w którym stwierdzono, że siły zbrojne nie są w stanie obronić kraju.
Teraz rosyjskie działania wobec Ukrainy zmieniły ocenę potencjalnych zagrożeń. – Trzeba mieć straż pożarną na wypadek pożaru. Ile osób przypuszczało, że Rosja wejdzie na Krym? Tak samo może być z krajami bałtyckimi – powiedział w zeszłym tygodniu wicepremier Jan Bjoerklund. Jego zdaniem Szwecja powinna przyjąć nową doktrynę wojskową, która położy nacisk na obronę kraju, oraz rozważyć członkowstwo w NATO.
Nie jest to zresztą głos odosobniony – zwolennikiem takiego rozwiązania jest też Goeran Haegglung, lider wchodzących w skład koalicji rządowej chrześcijańskich demokratów. Z kolei minister finansów Anders Borg, który jeszcze kilka miesięcy temu ciął w budżecie wydatki na zbrojenia, powiedział, że wiele wskazuje na to, iż znowu powinny one zostać zwiększone. Debacie na temat obronności sprzyjać będzie to, że w Szwecji we wrześniu odbędą się wybory parlamentarne.
Reklama
Tymczasem pierwsze działania zostały już nawet podjęte. Nazajutrz po tym, jak Rosja rozpoczęła w zeszłym tygodniu manewry Floty Bałtyckiej, Szwecja wysłała kilka myśliwców Gripen na leżącą na Bałtyku Gotlandię. Kilka lat temu wyspa w ramach redukowania wydatków na zbrojenia została prawie zupełnie zdemilitaryzowana. Bjoerklund uważa, że w przypadku hipotetycznej inwazji Rosji na Łotwę czy Estonię może ona rozważyć zajęcie strategicznie położonej Gotlandii, by utrudnić odwetowe działania NATO.
Ponadto wydłużono czas, w którym parlamentarna komisja obrony ma sporządzić raport na temat potrzeb szwedzkich sił zbrojnych.
Podobna dyskusja lada chwila zapewne rozpocznie się w Finlandii, która wprawdzie ma liczniejszą armię (22,6 tys. żołnierzy wobec 15,4 tys. w Szwecji) i znacznie większą liczbę rezerwistów (ponad 350 tys. wobec 34 tys. w Szwecji), lecz także aż 1313-kilometrową granicę lądową z Rosją.
Od czasu eskalacji konfliktu między Rosją a Ukrainą nikt z fińskich polityków na razie nie wzywa do zmiany polityki obronnej, ale w publicystyce już pojawiają się głosy o złudnym luksusie neutralności. Spośród głównych partii politycznych za członkostwem w NATO opowiada się tylko Partia Koalicji Narodowej, czyli największe z ugrupowań tworzących rząd. Nie był to jednak szczególnie mocno forsowany przez nią postulat, bo większość Finów zawsze była temu przeciwna, podobnie jak tworzeniu sił zbrojnych Unii Europejskiej. Jednak nowe oblicze Rosji może zmienić tę postawę, szczególnie jeśli na wejście do Paktu zdecydowałaby się Szwecja.