Podczas wspólnej konferencji prasowej Obamy i Merkel, kanclerz Niemiec zagroziła Rosji kolejnymi sankcjami, jeśli ta nadal będzie destabilizować Ukrainę. Powiedziała, że kluczową sprawą są zbliżające się ukraińskie wybory.

Reklama

Z kolei Barack Obama mówił, że kolejne działania Zachodu przeciw Rosji w związku z jej zachowaniem wobec Ukrainy mogą dotyczyć poszczególnych działów gospodarki. Amerykański przywódca dodał, że jeśli Zachód zobaczy, że niepokoje i destabilizacja będą postępować tak, że zagrożą wyborom, które mają odbyć się 25 maja, nie będzie mieć wyboru i będzie zmuszony wprowadzić poważniejsze sankcje.

Unia Europejska rozważa kolejne sankcje

Unia Europejska również nie wyklucza rozszerzenia sankcji wobec Rosji w związku z wydarzeniami na Ukrainie. Teraz na liście osób, które mają zakaz wjazdu do Unii, a których aktywa finansowe w Europie są zablokowane, znajduje się łącznie 48 nazwisk.

- Wzywamy do natychmiastowego zaprzestania wszystkich bezprawnych działań separatystów, okupowane budynki muszą zostać opuszczone, osoby nielegalnie przetrzymywane zwolnione, a monopol państwa na użycie siły musi być poszanowany - podkreśliła rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji. Maja Kocijancicz dodała też, że Unia liczy na wsparcie ze strony Rosji w tej sprawie i natychmiastowe wprowadzenie w życie porozumienia z Genewy.

NATO: Musimy traktować Rosję jak wroga

W sprawie głos zabrało także NATO. Zastępca sekretarza generalnego Sojuszu Alexander Vershbow powiedział, że NATO jest zmuszone traktować Rosję bardziej jak wroga, niż jak partnera. W podobnym tonie wypowiedział się były ambasador Stanów Zjednoczonych w Moskwie, który mówił, że agresja Kremla wobec Ukrainy sprawia, iż NATO musi zrewidować swoją opinię o Rosji. Jego zdaniem, jest to punkt zwrotny w polityce Sojuszu, który w ciągu ostatnich lat próbował nawiązać lepsze stosunki z Moskwą. Zastępca sekretarza generalnego dodał, że do Europy wschodniej mogą być wkrótce wysłane dodatkowe siły Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Uczestniczący w dyskusji minister obrony Gruzji Irakli Alasania zaznaczył, że ważne jest, by Stany Zjednoczone pokazały swoje przywództwo, by NATO podjęło działania, które będą odpowiednią reakcją na to, co dzieje się na Ukrainie. Irakli Alasania zwrócił uwagę, że mogłoby to być między innymi przyjęcie do Sojuszu państw aspirujących do członkostwa, wśród nich Gruzji.

Reklama

W podobnym tonie wypowiedział się na łamach sztokholmskiego dziennika "Dagens Nyheter" były szef niemieckiej dyplomacji i publicysta Joschka Fischer. W jego opinii zadaniem Zachodu jest powstrzymywanie rosyjskiego ekspansjonizmu oraz ekonomiczne i polityczne wspieranie stabilizacji Ukrainy.

Rosja: Kijowskie władze stosują przemoc

Tymczasem rosyjskie MSZ wezwało Zachód do zaprzestania destrukcyjnej polityki wobec Ukrainy. Moskwa chce, aby Kijów wstrzymał operację wojskową i zaprzestał stosowania przemocy wobec własnego narodu, uwolnił więźniów politycznych i zagwarantował pełną swobodę dziennikarzom.

- Kijowskie władze stosujące przemoc poniosą odpowiedzialność przed własnym narodem - oświadczył, komentując wydarzenia na Ukrainie, rzecznik Kremla. Cytowany przez rosyjskie agencje Dmitrij Pieskow zapowiedział, że Rosja podejmie wysiłki na rzecz stabilizacji sytuacji na Ukrainie. Na prośbę Rosji na nadzwyczajnym posiedzeniu zbierze się Rada Bezpieczeństwa ONZ.

Rosyjski ambasador przy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie Andriej Kelin w rozmowie z agencją ITAR-TASS podkreślił, że Rosja domaga się natychmiastowej interwencji OBWE, która powstrzyma działania ukraińskiej armii. Rosyjski dyplomata ujawnił, że kierownictwo OBWE również jest zaniepokojone wydarzeniami w południowo-wschodnich regionach Ukrainy. Według jego słów trwają konsultacje na linii OBWE - władze w Kijowie.

Kijów: 10 niebezpiecznych dni

Rozwojem sytuacji na Ukrainie są zaniepokojone władze w Kijowie. - Dziesięć nadchodzących dni będzie najbardziej niebezpiecznymi w historii Ukrainy po uzyskaniu przez nią niepodległości w 1991 roku - powiedział tymczasowy premier tego kraju Arsenij Jaceniuk. W wywiadzie dla "Financial Times" szef ukraińskiego rządu zarzucił Rosji, że prowokowała wczorajsze zamieszki podczas pochodów pierwszomajowych na wschodzie kraju.

W Doniecku parada zakończyła się walkami, w wyniku których prorosyjscy separatyści wtargnęli do miejscowej siedziby prokuratury. Milicja i Gwardia Narodowa stawiały opór, ale w końcu funkcjonariusze i żołnierze wycofali się pod naciskiem agresywnych prorosyjskich bojówkarzy. W ostatnim czasie separatyści coraz aktywniej działają na wschodzie Ukrainy.

Pełniący obowiązki prezydenta Ołeksandr Turczynow przyznał, że władze w Kijowie nie kontrolują sytuacji w dwóch obwodach na wschodzie kraju - ługańskim i donieckim.

Wschód Ukrainy wciąż pod napięciem

We wschodniej Ukrainie sytuacja jest wciąż napięta. W Odessie doszło do starć, w wyniku których śmierć poniosły cztery osoby. Prorosyjscy bojówkarze napadli tam na kibiców piłkarskich, którzy mieli przeprowadzić marsz jedności. Ponadto, różne źródła podają, że w pożarze siedziby związków zawodowych w tym mieście na południowym wschodzie Ukrainy mogło zginąć nawet 31 osób. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>

Niebezpiecznie było też w Słowiańsku. Nad ranem ukraińskie wojsko rozpoczęło operację, mającą na celu odbicie miasta położonego sto kilometrów od Doniecka. Jest ono uznawane za twierdzę separatystów. Jak jednak powiedział w rozmowie z IAR obecny w Słowiańsku dziennikarz Piotr Andrusieczko z "Ukraińskiego Żurnała", na razie w mieście jest spokojnie. Od dłuższego czasu nie słychać już wystrzałów, które wczesnym popołudniem dobiegały z obrzeży miasta. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>