Według "Frankfurter Allgemeine Zeitung" minister obrony Ursula von der Leyen już chyba pojęła, dlaczego ludzie jej sprzyjający załamywali ręce na wiadomość, że kanclerz Merkel powierzyła jej resort obrony. I dlaczego jej przeciwnicy w cichości ducha liczyli na to, że ona na tę nominację przystanie - cytuje "Deutsche Welle". - Za historyczne zaszłości obecna minister ponosi odpowiedzialność najwyżej w pośredni sposób, ponieważ wchodziła wtedy w skład gabinetu rządowego - pisze "FAZ".
CZYTAJ TAKŻE:"Der Spiegel": Niemiecka armia w opłakanym stanie, nie obroni wschodu Europy>>>
Bagno niekompetencji i niekonsekwencji, w którym przez dziesięciolecia grzęzło ministerstwo obrony, trzeba radykalnie osuszyć - grzmi "Mittelbayerische Zeitung".
To, co eksperci wiedzieli już dawno, teraz zespół ekonomistów zagęścił na 1500 stronach bezpardonowego raportu. Jest to alarmujące zestawienie faktów o stanie faktycznym Bundeswehry, z którym teraz konfrontowana jest minister obrony. Błędem byłoby jednak całą winą za ten stan obarczać minister von der Leyen. Po pierwsze pełni ona ten urząd nawet nie od roku. Po drugie sama zleciła sporządzenie takiego raportu - zaznacza "Ludwigsburger Kreiszeitung".
Według "Rhein-Zeitung" najbliższe tygodnie zadecydują o losie potencjalnej następczyni kanclerz Merkel, bo za taką się ją po cichu uznaje. - Czy rezolutna była minister rodziny i późniejsza minister pracy też przeżyje takie fiasko, jak cały zastęp poprzednich ministrów obrony? W obliczu problemów z wyposażeniem i procedurami w Bundeswehrze, które wyszły na jaw w ostatnich dniach, nie jest to wykluczone - pisze "Rhein-Zeitung".
Publicyści w "Sueddeutsche Zeitung" uważają jednak, ze na wyprowadzeniu na prostą sektoru zbrojeń skorzystają dopiero następcy pani minister.