Nigel Farage zaraz po wyborach podał się do dymisji, ale jego rezygnacja nie została przyjęta przez egzekutywę partii. A to oznacza, że formalnie nadal jest on liderem ugrupowania. Jednak część działaczy UKIP poczuła się oszukana i oczekuje wyborów nowego lidera. Pytany dziś o to Farage odburknął reporterom: Jeśli krajowa egzekutywa jednogłośnie mnie poparła, to nie moja wina.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ o personalnych skutkach wyborów w Wielkiej Brytanii >>>

Rzecznik ekonomiczny UKIP, Patrick O'Flynn zaatakował Farage'a w artykule w gazecie "Times", zarzucając mu zapędy dyktatorskie i tworzenie kultu jednostki. - Jowialny, dowcipny i rzeczowy Farage podczas kampanii stał się napastliwy, drażliwy i nieprzystępny - pisze O'Flynn i cytuje skargę Farage'a do policji na żarty z UKIP w telewizyjnym programie satyrycznym, jego atak na imigrantów chorych na AIDS i na publiczność podczas debaty w studiu BBC.

Grupa działaczy partii zwraca uwagę, że lider UKIP stracił charyzmę i kontakt z elektoratem, przegrywając jako kandydat na posła w tym samym Thanet w hrabstwie Kent i tego samego dnia, kiedy UKIP wygrał tam wybory samorządowe.