W opinii Al-Assada, koalicja Rosji, Syrii, Iranu i Iraku musi przyspieszyć działania, bo inaczej region zostanie zniszczony. Niezależni eksperci traktują tę wypowiedź jako apel do Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników o wsparcie rosyjskiej operacji, albo przynajmniej nieprzeszkadzanie w niej.
Assad oświadczył przy tym, że tylko Syryjczycy mogą decydować o zmianach systemu politycznego kraju oraz jego przywódców i nikt z zewnątrz nie ma prawa się w to mieszać.
Rosyjscy dziennikarze jednocześnie przypomnieli, że krytycznie o rosyjskich nalotach w Syrii wypowiedział się prezydent Turcji Recep Erodgan. Jego zdaniem, Moskwa popełniła błąd, rozpoczynając operację wojskową na Bliskim Wschodzie. Tymczasem rosyjska armia twierdzi, że jej działania przynoszą efekty, bo oprócz zniszczonych magazynów broni, centrów dowodzenia i obozów szkoleniowych, wywołały one panikę w szeregach dżihadystów. Część bojowników podobno opuszcza swoje pozycje i ucieka z Syrii.