Syryjskie rozmowy w Genewie miały rozpocząć się w poniedziałek, ale opozycja postawiła warunek, by wojska prezydenta Baszara al-Asada zaprzestały bombardowań cywilów. Rozmowy przesunięto, ale główne ugrupowania opozycyjne sugerują, że mogą nie pojawić się w Genewie, bo postawione wcześniej warunki nadal nie zostały spełnione. Nakłonić ich do rozpoczęcia rozmów próbują jeszcze tureccy dyplomaci, ale szanse na sukces są znikome.
W negocjacjach mają brać udział zarówno przedstawiciele rządu jak i zbrojnej opozycji, z wyjątkiem tzw. Państwa Islamskiego. Eksperci spodziewali się, że dzięki zaangażowaniu także regionalnych mocarstw uda się choćby w niewielkim stopniu przybliżyć zakończenie wojny domowej. Wiadomo jednak, że kością niezgody jest przede wszystkim osoba prezydenta Baszara al-Asada. Zarówno opozycja jak i kraje Zachodu domagają się jego odejścia. Nie zgadzają się na to ani rząd w Damaszku, ani też Rosja i Iran.
Według planu ONZ, która organizuje negocjacje, rozmowy mają potrwać pół roku.
Syryjska wojna trwa już niemal pięć lat i kosztowała życie co najmniej 250 tysięcy osób. Ponad 10 milionów osób musiało opuścić swoje domy. Konflikt określany jest mianem największej katastrofy humanitarnej od czasu II wojny światowej.