14 mężczyzn, w tym 13 Polaków i jednego Ukraińca, zatrzymano w poniedziałek wieczorem w Nynäshamn, niespełna 60 kilometrów na południe od stolicy Szwecji. Są podejrzani o przygotowywanie podpalenia pobliskiego ośrodka dla uchodźców i napaści na jego mieszkańców. W samochodach zatrzymanych funkcjonariusze znaleźli pałki, noże, metalowe pręty i siekiery.
Już wczoraj po południu sąd podjął decyzję o dwumiesięcznym areszcie dla dwóch Polaków, w wieku 22 i 31 lat, oraz 33-letniego Ukraińca - pod zarzutem przygotowywania aktu przemocy. Zwolniono najmłodszego z zatrzymanych, 17-latka, który ma jednak nadal status podejrzanego.
Dziś przed południem przed budynkiem sądu zebrało się około stu Polaków, którzy chcą wypuszczenia wszystkich zatrzymanych na wolność. Pilnowało ich kilkunastu policjantów. Nie doszło do żadnych incydentów.
W porze lunchu większość demonstrujących opuściła plac przed sądowym budynkiem. Zostało około 25 osób, które śledzą to, co dzieje się na sali sądowej na ekranach monitorów w sąsiednim pomieszczeniu. Do sali sądowej nie wpuszczono nawet dziennikarzy.
Do tej pory sąd aresztował czterech Polaków, rozprawa w sprawie sześciu pozostałych jest kontynuowana.
Biuro rzecznika prasowego MSZ poinformowało IAR, że ambasada RP w Sztokholmie jest w stałym kontakcie zarówno ze szwedzką policją, jak i prokuratorem.