Wczoraj prezydent Poroszenko apelował o dymisję niepopularnego rządu. Wszystko wskazywało, że tak się stanie, ale podczas głosowań do uchwalenia wotum nieufności zabrakło kilkudziesięciu głosów.

Reklama

Deputowany z Bloku Petra Poroszenki, niegdysiejszy znany dziennikarz i działacz Majdanu Serhij Leszczenko oskarża prezydenta Poroszenkę, o to że kryzys powstał za jego wiedzą i zgodą. Dowód to zagadkowa nieobecność podczas głosowania 30 posłów Bloku Petra Poroszenki. Leszczenko wskazuje, że nie mogło być mowy o samowolnym opuszczeniu sali głosowań, bo nieobecni posłowie to tzw. żołnierze Poroszenki - lojalni wobec niego i związani z prezydentem politycznie oraz biznesowo. W efekcie gabinet Jaceniuka pozostał u władzy, ale mocno osłabiony i niezdolny do prowadzenia reform. Rząd nie został usunięty również dzięki głosom możnych oligarchów - przede wszystkim Ihora Kołomojskiego i Rinata Achmetowa.

Mamy do czynienia z oligarchiczną kontrrewolucją - stwierdza Leszczenko. Jak jednocześnie dodaje, wczorajszy apel prezydenta o dymisję rządu był jedynie mydleniem oczu i elementem politycznego teatru.