Korespondent opiniotwórczej gazety w Warszawie i Kijowie, Konrad Schuller, uważa, że ze względu na chwiejną postawę Włoch, Grecji, Węgier i wicekanclerza Niemiec Sigmara Gabriela system sankcji wobec Rosji może już wkrótce upaść.
"Ponieważ Władimir Putin będzie zapewne prowadził swoją wojnę przeciwko Ukrainie dłużej niż będą trwały europejskie sankcje, należy zastanowić się nad strategią po (zakończeniu sankcji) - pisze Schuller i proponuje: "Zamiast osłabiać Rosję, Zachód powinien wzmocnić Ukrainę - nie tylko politycznie i ekonomicznie, lecz także militarnie, dostarczając jej broń defensywną w rodzaju rakiet przeciwpancernych czy systemów radarowych przeciwko ostrzałowi artyleryjskiemu".
Zdaniem dziennikarza, wiele przemawia za przyjęciem takiej strategii. Wymienia na pierwszym miejscu siłę wojsk w Donbasie. Z informacji przekazywanych przez NATO wynika, że na ukraińskim terytorium stacjonują dwa rosyjskie korpusy w sile 34,6 tys. żołnierzy. W Donbasie przebywa ponadto 60 tys. rosyjskich ochotników. Rosja formuje obecnie po swojej stronie granicy trzeci korpus. Zdaniem "FAS" układ sił daje Rosji możliwość przekształcenia w każdej chwili "tlącego się konfliktu w otwartą wojnę", jeżeli władze w Moskwie uznają, że jest to w ich interesie.
Stały konflikt "odstrasza inwestorów, prowadzi do zubożenia kraju i podsyca populizm" - ostrzega Schuller. "Pewnego dnia Rosja będzie mogła bez większego ryzyka wciągnąć upadającą Ukrainę za pomocą nowej wojny hybrydowej ponownie w swoją orbitę" - pisze niemiecki dziennikarz. Schuller zwraca uwagę, że powtarzane przez władze w Berlinie i Waszyngtonie jak zaklęcie zdanie "nie istnieje militarne rozwiązanie konfliktu" zostało odebrane przez Putina jak "zaproszenie" do agresji. Autor przyznaje, że w rzeczywistości nie ma broni wyłącznie defensywnej, jednak ewentualność, że Ukraina zaatakuje "rosyjskiego kolosa" jest "czystą teorią".
Zdaniem "FAS" Ukraina musi zreformować swoją armię. Musi też dostać od Zachodu broń - systemy przeciwpancerne, drony, systemy komunikacyjne i radarowe. Cztery amerykańskie systemy przeciwartyleryjskie to za mało, by chronić liczącą 500 km granicę - ocenia Schuller.