Brytyjczycy będą mieli mniej istotne znaczenie w NATO, ponieważ Ameryka będzie w mniejszym stopniu szukać w nich oparcia - ocenia Camille Grand, szef Fundacji na Rzecz Badań Strategicznych (FRS) - paryskiego think tanku specjalizującego się w kwestiach militarnych. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg mówi wprawdzie, że jest pewien, iż Londyn pozostanie kołem zamachowym Sojuszu, ale opinii jego nie podziela Jaap de Hoop Scheffer - pisze AFP.
Zdaniem byłego szefa Sojuszu Brexit źle wpłynie na bliski związek między UE a NATO, w którym Londyn był elementem kluczowym. Możliwość wejścia brytyjskiej gospodarki w recesję na skutek wyjścia ze Wspólnoty stanowi dodatkowy problem, bo Wielka Brytania ograniczy wtedy wydatki na obronność. Budżet ten ucierpiał już poważnie w ostatnich latach, gdy kraj wychodził z kryzysu finansowego.
Dalsze uszczuplanie nakładów na sektor obrony Wielkiej Brytanii miałoby negatywne skutki dla NATO - uważa ekspert amerykańskiego think tanku RAND Corporation, Christopher Chivvis. Ale będzie to przede wszystkim silny cios dla zdolności obronnych samej Europy - dodaje Chivvis. Grand zwraca też uwagę na fakt, że Brexit podzielił Europę, która teraz nie będzie w stanie skoncentrować się na kwestiach strategicznych.
W najbliższym czasie osłabienie UE będące pochodną Brexitu przysłuży się interesom Rosji, która uznaje, że każde rozluźnienie Unii jest jej na rękę. Może to ją nawet zachęcić do zajęcia bardziej agresywnej postawy wobec NATO - ocenia Chivvis.