Fethullah Gulen, który od 1999 roku żyje na dobrowolnym wygnaniu w Pensylwanii, uznał za śmieszne wypowiedzi Erdogana i premiera Binaliego Yildirima, którzy nazywają go organizatorem próby zamachu stanu. Erdogan po raz kolejny pokazał, że jest gotów na wszystko, by konsolidować władzę i prześladować tych, którzy go krytykują - napisał w oświadczeniu Gulen.
We wtorek tureckie władze rozszerzyły na szkolnictwo i media czystki, które wcześniej wymierzone były w rzekomych zwolenników Gulena w wojsku, policji i sądownictwie. Po nieudanym puczu już co najmniej 45 tys. osób zostało zatrzymanych, zwolnionych z pracy lub zawieszonych w obowiązkach. Sugerowanie, że chciałbym mieć coś wspólnego z tym strasznym nieudanym zamachem stanu jest śmieszne, nieodpowiedzialne i nieprawdziwe - powtórzył Gulen, który już w pierwszych godzinach puczu stanowczo odrzucił zarzuty, jakoby miał z nim coś wspólnego.
Gulen stoi na czele ruchu Hizmet (Służba), który promuje umiarkowany islam w wielu krajach i który władze w Ankarze uznają za organizację terrorystyczną. Hizmet posiada ogromną sieć szkół, organizacji pozarządowych oraz firm i jest bardzo wpływowy w mediach, policji i sądownictwie.
Gulen to niegdysiejszy sojusznik, a obecnie wróg numer 1 Erdogana, który oskarża go o budowanie w instytucjach państwa, w tym w wojsku, struktur równoległych dążących do przejęcia władzy. Taką próbę - zdaniem Erdogana - miała w nocy z piątku na sobotę podjąć "klika" żołnierzy i oficerów będących zwolennikami Gulena.
Premier Turcji poinformował we wtorek, że jego rząd wysłał do USA dokumenty potrzebne do ekstradycji Gulena. Powiadam wam: nie chrońcie więcej tego zdrajcy, tego naczelnego terrorysty - wzywał Yildirim. Biały Dom podał, że prezydent USA Barack Obama rozmawiał we wtorek przez telefon z Erdoganem o ewentualnej ekstradycji Gulena.
Rzecznik Białego Domu Josh Earnest oświadczył, że amerykańskie służby analizują obecnie dokumenty, które w tej sprawie przesłała im strona turecka i dodał, że jeśli wpłynie oficjalny wniosek władz Turcji o ekstradycję, zostanie on rozpatrzony zgodnie z umowami regulującymi stosunki między obydwoma krajami. Sekretarz stanu USA John Kerry podkreślił w poniedziałek, że Turcja musi przedstawić dowody, a nie domniemania winy Gulena.