W efekcie uzyskany przez Jeremy'ego Corbyna mandat do kierowania partią jest większy od tego, który uzyskał w ubiegłym roku (59 proc.), i od historycznego zwycięstwa Tony'ego Blaira z 1994 roku (57 proc.). W głosowaniu wzięło udziału blisko 500 tys. członków ugrupowania, o 60 tys. więcej niż rok wcześniej - w tym nowi sympatycy, którzy dołączyli w celu poparcia Corbyna. W ciągu ostatniego roku Partia Pracy stała się największą partią polityczną w zachodniej Europie.

Reklama

Przedterminowe wybory zostały zorganizowane w rezultacie przegranego referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej w czerwcu. Bezpośrednio po głosowaniu wielu deputowanych zrezygnowało z zasiadania w gabinecie cieni i wypowiedziało posłuszeństwo liderowi, zarzucając mu m.in. nieskuteczność, brak jasnego stanowiska w sprawie Unii Europejskiej i niezdolność do wygrywania wyborów.

Zdaniem analityków wynik sobotnich wyborów może pogłębić kryzys pomiędzy centrolewicowymi posłami w klubie parlamentarnym a radykalniejszym Corbynem i członkami ugrupowania w terenie. W swoim przemówieniu po ponownym wyborze na stanowisko Corbyn podkreślił jednak, że "więcej łączy niż dzieli" i liczy na porozumienie.

Parlamentarzysta z 30-letnim doświadczeniem i aktywista polityczny z północnego Londynu, Corbyn określa swoje poglądy polityczne jako "radykalnie lewicowe". Jest zwolennikiem m.in. zniesienia opłat za studia, renacjonalizacji kolei oraz podniesienia podatków dla najbogatszych i korporacji. Kluczowym elementem jego programu jest "ludowe luzowanie ilościowe" - polityka dodrukowywania przez Bank Anglii pieniędzy na realizację celów socjalnych w ramach wspólnot mieszkaniowych i działań podejmowanych przez publiczny bank inwestycyjny.

Reklama

Corbyn wypowiadał się też jednoznacznie przeciwko wojnie w Iraku i Afganistanie, interwencji zbrojnej w Libii i Syrii, a także przedłużeniu systemu obrony nuklearnej Trident. W ostatnich miesiącach Corbyn wzbudził również kontrowersje, odmawiając udzielenia podczas debaty w Birmingham jednoznacznej gwarancji, że jako brytyjski premier odpowiedziałby wojskowo na ewentualny atak Rosji na inny kraj członkowski NATO.

Jego rywalem w wyborach był 46-letni umiarkowany socjaldemokrata Owen Smith, który jest posłem Partii Pracy od 2010 roku. W tym czasie pełnił funkcję ministra w gabinecie cieni odpowiedzialnego za Walię oraz pracę i ubezpieczenia społeczne. Przed wejściem do polityki był m.in. szefem departamentu odpowiedzialnego za relacje z rządem w farmaceutycznej korporacji Pfizer.

Smith określa swoje poglądy jako socjaldemokratyczne, co plasuje go w centrum Partii Pracy. Był głośnym przeciwnikiem planu ograniczenia wydatków publicznych wprowadzanego przez rząd Davida Camerona; zapowiedział także, że byłby za likwidacją umów śmieciowych. Polityka popierali m.in. burmistrz Londynu Sadiq Khan i kluczowe postaci parlamentarnej Partii Pracy, m.in. Hilary Benn i przedstawiciele szkockiej Partii Pracy, którzy mówili, że jego zwycięstwo byłoby szansą na "uratowanie partii" przed radykalizacją pod wodzą Corbyna.

Reklama