Komisja Senatu USA ds. wywiadu rozpoczęła w czwartek przesłuchanie b. szefa FBI Jamesa Comeya ws. śledztwa dotyczącego ingerowania przez Rosję w kampanię przed wyborami prezydenckimi w USA oraz domniemanych powiązań między otoczeniem Trumpa a przedstawicielami Kremla. Jesteśmy tu, ponieważ zagraniczny wróg nas zaatakował - powiedział wiceszef komisji senator Mark Warner, odnosząc się do ingerencji Moskwy w wybory.
TU PRZECZYTASZ O WSZYSTKICH WĄTKACH AFERY, KTÓRA MOŻE POGRĄŻYĆ DONALDA TRUMPA>>>
Na najważniejsze pytanie, związane z możliwością rozpoczęcia takiej procedury - czy prezydent Trump utrudniał prowadzenie śledztwa? - były dyrektor FBI pozostawił odpowiedź specjalnemu prokuratorowi Robertowi Muellerowi.
Mueller, mianowany specjalnym prokuratorem przez obecnego zastępcę prokuratora generalnego Roda Rosensteina, ma praktycznie nieograniczone środki i uprawnienia do rozpatrzenia wszystkich zarzutów związanych z podejrzeniami o "zmawianie się" przedstawicieli sztabu wyborczego Trumpa z władzami kremlowskimi.
Zakres uprawnień Muellera, byłego dyrektora FBI, który w przeszłości był przełożonym Comeya, pozwala na rozpatrzenie szczególnie intrygującego przedstawicieli Partii Demokratycznej zagadnienia, czy sugestia prezydenta Trumpa wyrażona 14 lutego podczas rozmowy w cztery oczy z Comeyem, "aby dał sobie spokój” ze śledztwem w sprawie byłego doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna, stanowi podstawę do wysunięcia przeciw prezydentowi bardzo poważnego w systemie prawa amerykańskiego zarzutu utrudniania śledztwa. Comey odczytał sugestię prezydenta jako polecenie, aby zrezygnował z dalszego śledztwa w sprawie kontaktów Flynna z rosyjskim ambasadorem Siergiejem Kislakiem.
Andrew Napolitano, komentator prawny konserwatywnej telewizji Fox News, nie ma wątpliwości, że pytanie to pojawi się w czasie przesłuchania pod przysięgą prezydenta Trumpa przez specjalnego prokuratora Roberta Muellera. Nie mam żadnych wątpliwości - powiedział w czwartek Napolitano, w przeszłości sędzia federalny - że dojdzie do takiego przesłuchania (prezydenta Trumpa), pytanie tylko kiedy.
Na niektóre pytania senatorów Comey odmówił odpowiedzi podczas pierwszego, publicznego przesłuchania senackiej komisji wywiadu; zdaniem obserwatorów, podczas drugiego, zamkniętego dla mediów i publiczności posiedzenia komisji b. dyrektor FBI nie powie niczego, co radykalnie zmieniłoby wymowę jego wcześniejszych zeznań.
Były szef FBI - zdaniem komentatorów zarówno z prawej, jak i z lewej strony areny politycznej - wyszedł zwycięsko z próby ognia przed komisją Senatu. Comey, były prokurator federalny, był opanowany, wykazał się prawie fotograficzną pamięcią szczegółów, był wiarygodny i dobitnie wykazał, że wbrew temu, co powiedział o nim prezydent Trump rosyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych Siergiejowi Ławrowowi, nie jest “wariatem" (ang. nut job).
Zdaniem ekspertów prawnych 2,5-godzinne zeznania byłego dyrektora FBI najbardziej obciążają Michaela Flynna, byłą minister sprawiedliwości i prokurator generalną Lorettę Lynch w demokratycznej administracji prezydenta Baracka Obamy i... amerykańskie media.
Zeznania Comeya pogrążyły Flynna, ponieważ nie pozostawiały wątpliwości, że prowadzone przeciw niemu kryminalne dochodzenie FBI jest uzasadnione. Lynch jest obciążona zeznaniami Comeya, ponieważ utrzymywała, że używanie przez Hillary Clinton prywatnego serwera do służbowej korespondencji e-mailowej nie uzasadniało powołania specjalnego prokuratora. W końcu media są skompromitowane, ponieważ wśród licznych przecieków i rewelacji nie ujawniły, że prezydent Trump nigdy nie był podejrzany o kontakty z przedstawicielami Kremla, nigdy nie był przedmiotem dochodzenia FBI, a rosyjska ingerencja w wybory - zdaniem Comeya - nie miała wpływu na ich wynik.
"Nagłówek relacji z zeznań Comeya powinien brzmieć: +Nie ma dochodzenia prowadzonego przeciw Trumpowi+" - napisał na Twitterze Ari Fleischer, w przeszłości rzecznik prasowy prezydenta George'a W. Busha.
Comey nie wyszedł z sali przesłuchań senackiej komisji nieskazitelnie czysty, ponieważ ujawnił, że to on był autorem przecieku, kiedy to upoważnił przyjaciela do przekazania mediom notatki służbowej, jaką sporządził bezpośrednio po spotkaniu w cztery oczy z prezydentem Trumpem 14 lutego. Jak na byłego dyrektora FBI takie postępowanie - zdaniem komentatorów prawnych - jest moralnie wątpliwe.