Dostarczanie rebeliantom w Jemenie rakiet przez Iran może "oznaczać akt wojny przeciwko Królestwu" Arabii Saudyjskiej - oświadczył książę Salman w rozmowie telefonicznej z brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Borisem Johnsonem. Informację o tym przekazała oficjalna saudyjska agencja prasowa SPA.
W sobotę siły saudyjskiej obrony powietrznej przechwyciły i zniszczyły rakietę balistyczną wystrzeloną w kierunku Rijadu przez wspieranych przez Iran Hutich. Pocisk został wystrzelony z terytorium kontrolowanego przez Hutich w kierunku lotniska w Rijadzie. Rebelianci kontrolują duże obszary w Jemenie, w tym stolicę kraju Sanę.
Według rebeliantów wystrzelenie pocisku było odpowiedzią na bombardowania i blokadę Jemenu przez arabską koalicję pod wodzą Arabii Saudyjskiej.
Iran zaprzeczył, że stał za wystrzeleniem rakiety; odrzucił przy tym saudyjskie i amerykańskie twierdzenia o "destrukcyjne i prowokacyjne" działania.
W poniedziałek koalicja, wspierająca od wiosny 2015 r. walkę jeńskich władz z Huti, zapowiedziała zamknięcie wszystkich tras lotniczych, morskich i drogowych do Jemenu, aby odciąć Hutim dostawy broni ze wspierającego ich Iranu.
Zapewniono jednocześnie, że zachowany zostanie dostęp do Jemenu dla pracowników organizacji pomocowych i dostaw pomocy humanitarnej.
Od marca 2015 r. sunnicka koalicja arabska pod wodzą Arabii Saudyjskiej zwalcza Hutich, którzy zmierzają do obalenia prezydenta Jemenu Abd ar-Raba Mansura Al-Hadiego. Huti kontrolują Sanę oraz rozległe terytoria na północy i zachodzie kraju. Saudyjczycy chcą, by władzę w Jemenie całkowicie przejął prawowity prezydent Hadi.
Konflikt w Jemenie pochłonął już ok. 10 tys. osób; prawie 3 mln ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swych domostw. Sunnicka Arabia Saudyjska i szyicki Iran od lat rywalizują o wpływy na Bliskim Wschodzie.