"Do tanga trzeba dwojga" - pisze we wtorek niemiecki dziennik.
"Niemcy i Polska są w punkcie zwrotnym i jest to zarazem punkt zwrotny dla Europy. Jeśli spory ostatnich lat będą się utrzymywać, dla Niemców wzrośnie pokusa, by dążyć do stworzenia wraz z Francją europejskiego rdzenia, do którego Polska nie będzie należeć. Odnoszone od 1989 roku sukcesy w sąsiedztwie bliskim pod względem ludzkim, gospodarczym i politycznym stanęłyby wówczas pod znakiem zapytania" - ocenia gazeta.
Zastanawia się, czy władze w Berlinie i Polsce są świadome tego zagrożenia i czy mają "wspólną strategię dla Europy, która dalej się rozwija i której Polska jest pełnoprawnym członkiem".
Fakt, że w obu krajach od niedawna władzę sprawują nowe rządy (w Polsce po rekonstrukcji, w Niemczech po powyborczych rozmowach koalicyjnych), daje nadzieję na nowe otwarcie - zauważa "Tagesspiegel", choć w opinii gazety "nie należy oczekiwać szybkich sukcesów".
Zdaniem dziennika w obozie PiS wśród wielu osób panuje "przesadzone przeświadczenie o wpływach Polski w Europie". "Zachowują się one tak, jakby mogły utrzymać strategię +bez nas się nie da+ i sprawić, by procedura wszczęta przez UE z powodu wątpliwości co do praworządności w Polsce zakończyła się bez konsekwencji. Wielu wmawia sobie, że Komisja Europejska i Parlament Europejski porzucą swe obiekcje, gdy tylko reforma sądownictwa zostanie im wyjaśniona" - wskazuje "Tagesspiegel".
Także wielu Niemców ma dalekie od rzeczywistości wyobrażenia, które w ich błędnym przekonaniu podzielają mieszkańcy pozostałych państw UE - zwraca uwagę gazeta. "Niemcy uważają prezydenta USA Donalda Trumpa za zagrożenie, podczas gdy rząd Polski nie ma mu wiele do zarzucenia, a pozostali Europejczycy reagują z o wiele mniejszym niż Niemcy oburzeniem. We Francji (prezydenta Emmanuela) Macrona Berlin upatruje partnera do rozwijania Europy, PiS uważa go zaś za zagrożenie. W interesie Polski nie jest unia fiskalna, do której nie należy, i inne propozycje zacieśniania więzów (w ramach UE)" - wylicza.
"Podwójna polityka (Polski) - w kraju antyniemiecka i antyunijna retoryka, a za granicą nadzieja, że Niemcy utrzymają Polskę w najściślejszym klubie UE - jest nie do przyjęcia. Nowy początek będzie łatwiejszy, jeśli także Merkel się przemoże i przyzna, że również Niemcy występowały przeciw europejskim i polskim interesom, np. w sprawie gazociągu Nord Stream, i chce te błędy naprawić. W przeciwnym razie zamiast nowego otwarcia będziemy mieć kolejną zaprzepaszczoną szansę" - konkluduje "Tagesspiegel".