Magdalena Cedro: Wizyta kanclerz Niemiec Angeli Merkel w Warszawie to znaczący gest?
Agnieszka Łada: Angela Merkel liczy na konstruktywną współpracę z Polską, ale zdaje sobie sprawę, że w ciągu ostatnich dwóch lat ta współpraca była ciężka. Wizyta pokazuje, że nowy rząd w Niemczech chce kontynuować to, co dobre. Samej kanclerz zależy na zrozumieniu polskiego stanowiska. Chce ona poznać opinię Polski zwłaszcza na temat reform UE i propozycji francuskich dotyczących przyszłości Unii. Nie jest tajemnicą, że Merkel nie wszystkie te propozycje się podobają, tym bardziej będzie chciała uwzględnić Polski głos. Kanclerz wykonała gest dobrej woli, ale oczekuje też konkretnych zmian wewnętrznych w Polsce w kwestiach związanych z praworządnością.
Do tej pory Berlin unikał twardego stanowiska w tej sprawie. W końcu będzie jednak musiał się określić. Czy to nie problem dla Niemiec?Niemcy na pewno nie będą tym krajem, który będzie głośno krytykował Polskę i jako pierwszy zachęcał do podjęcia ostrych działań. Natomiast w momencie, kiedy instytucje unijne będą gotowe ze swoimi ocenami i trzeba będzie już podejmować decyzje, to można się spodziewać, że Niemcy, podobnie jak większość krajów UE, będą krytycznie nastawione do tego, co się w Polsce dzieje.
Po wizycie kanclerz Niemiec w Paryżu europejska prasa zwracała uwagę na niemiecko-francuski motor, który będzie parł do zmian w UE. Niemcy jednak, podobnie jak Polska, nie chcą głębokiego podziału Europy, do czego de facto zmierza wizja prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Niemcy są trochę po środku. Na pewno chcą reform Unii, ale zależy im na jedności, nie chcą wielu prędkości w Europie. Nie chce tego nie tylko Angela Merkel, ale i wielu polityków SPD. Merkel nie podoba się podział na wschód i zachód, bo ona dorastała w czasach, gdy był taki podział. Dlatego zależy jej na kompromisie z Polską. Przez lata Berlin bardzo blisko współpracował z Warszawą. Polska dopełniała balans wobec Paryża. Niemcy nadal liczą na to, że Polska pozostanie partnerem równoważącym współpracę z Francją.
Formatem współpracy mógłby być Trójkąt Weimarski, ale chyba nie ma szans na jego wskrzeszenie.
Tu nie do końca chodzi o formułę, ale o to, by Polska, Niemcy i Francja się porozumiały. Jeśli tym trzem państwom uda się znaleźć kompromis, to na pewno łatwiej będzie osiągnąć porozumienie w Europie.
Problemem we współpracy z Niemcami pozostaje Nord Stream.
Sama Angela Merkel jest przeciwna temu gazociągowi, ale ona nigdy tego oficjalnie nie powie. Argumentacja zawsze będzie taka, że jest to projekt gospodarczy. Nie jest natomiast tajemnicą, że wielu polityków CDU razem z Angelą Merkel, a nawet część posłów SPD, jest niechętnych temu projektowi i woleliby z niego zrezygnować. Ale nie wyrażą oficjalnie sprzeciwu z uwagi na naciski kręgów gospodarczych oraz polityków im sprzyjających.
Cicho się zrobiło wokół sprawy reparacji wojennych.
Rząd polski i PiS wyciągają tę sprawę wtedy, gdy im to pasuje w polityce wewnętrznej, natomiast wiedzą, jak wiele szkód przynosi to polskiej polityce zagranicznej czy europejskiej. W tym momencie polityki krajowej najwyraźniej aż tak bardzo tego nie potrzebują. Zwłaszcza że teraz mówimy o reformach UE czy o kwestiach budżetu wieloletniego. Polskie władze zdają sobie sprawę, że lepiej nie podgrzewać negatywnej atmosfery w relacjach z Niemcami.