Przylot w czwartkowy poranek. Do wyborów pozostało niespełna 96 godzin. Z lotniska w miejsce dobrze znanego Polakom autobusu 200E, który dojeżdża wprost do linii metra M3, wybieram 100E. Bezpośredni dojazd do centrum miasta to gwarancja innej trasy, poza tym z powierzchni ulicy widać więcej. Więcej plakatów.
Rzeczywistość pierwsza
Autobus rusza nieśpiesznie aleją o jakże trudnej nazwie Ferihegyi repülőtérre vezető út, czyli aleja wiodąca na lotnisko Ferihegy. Na jej początku królują plakaty Fideszu albo rządu. W zasadzie wszystko jedno, bo przecież przekaz rządu jest przekazem Fideszu. Ostatnio zwrócił na to uwagę Sąd Najwyższy, wskazując, że w zasadzie nie wiadomo, kiedy występujący na afiszach Viktor Orbán jest premierem, a kiedy szefem partii. Na rządowych plakatach można przeczytać drobny dopisek "przygotowano na zlecenie rządu Węgier". Typów mamy kilka. Na przykład taki, na którym liderzy partii opozycyjnych przedstawieni są w towarzystwie Sorosa. W dłoniach trzymają nożyce do cięcia drutów, to symbol 175-kilometrowego płotu na granicy z Serbią, którego nie chce rozebrać żadna z partii opozycyjnych. Temu obrazkowi towarzyszą podpisy "oni chcą obalenia płotu" lub "powstrzymajmy kandydatów Sorosa". Opozycja i Soros – Fidesz stawia między nimi znak równości. W narracji partii wybory to konflikt tożsamościowy, mają przynieść odpowiedź na pytanie, czy Węgry pozostaną węgierskie. Soros symbolizuje zaś całe polityczne zło.
Dobrze pokazuje to film opublikowany kilka dni temu na prorządowym portalu 888.hu. Bohaterowie "Władcy Pierścieni" mają w nim twarze prominentnych działaczy Fideszu: Viktora Orbána, szefa propagandy Antala Rogána, szefa Kancelarii Premiera Jánosa Lázára i marszałka Zgromadzenia Narodowego László Kövéra. Naprzeciw ich staje armia Sorosa. Nie trzeba dodawać, kto wygrywa.
Włączam państwowe kanały telewizji publicznej. Przede wszystkim informacyjny. Terroryści. Imigranci. Islam. Zagrożenie. Podczas inauguracji uniwersyteckiego kampusu Ludovika w Budapeszcie premier mówił, że Węgry to jeden z najbezpieczniejszych krajów na świecie, ale wystarczy błędny głos i to wszystko zostanie zaprzepaszczone. Strona rządu ocieka informacjami o imigrantach. O tym, że na Węgrzech spada dług publiczny, a imigranci przyczyniliby się do jego wzrostu, bo inny gabinet zabrałby pieniądze z budżetu i oddał przybyszom. Mowa także o tym, że Węgrzy sprzeciwiają się pakietowi imigracyjnemu procedowanemu przez ONZ, o tym, że bezpieczeństwo kraju gwarantuje jedynie rząd narodowy, a nie opozycja, która chce przekształcenia Budapesztu w stolicę kraju imigrantów. Soros stoi nawet za konfliktem na Ukrainie, gdzie prawicowy rząd został wyparty przez agenturę filantropa. Ma ona działać także nad Dunajem.