Po zamachu samozwańcze władze donieckich separatystów poinformowały o zatrzymaniu grupy ukraińskich dywersantów. Hrycak oznajmił, że nie posiada żadnych danych o zatrzymaniu takiej grupy.

Reklama

Szef SBU ocenił, że śmierć Zacharczenki była do przewidzenia. - Odbywa się metodyczna czystka tych, którzy w 2014 roku współdziałali we wprowadzaniu rosyjskich wojsk do Donbasu i którzy tworzyli pseudoludowe republiki. Jest to czystka tych, którzy za dużo wiedzą, mają na rękach krew i nie są już potrzebni jako świadkowie - powiedział dziennikarzom.

Hrycak powtórzył także, iż zabójstwo Zacharczenki może być wynikiem porachunków biznesowych i sporów o dochody z przedsiębiorstw w kontrolowanym przez siły prorosyjskie w Donbasie.

Ładunek został zdetonowany zdalnie za pomocą telefonu. Człowiek, który to uczynił, znajdował się obok miejsca zamachu i czekał na Zacharczenkę i gdy tylko ten wszedł do lokalu, odpalił ładunek - utrzymuje rosyjski dziennik. Gazeta nie precyzuje źródeł, z których otrzymała te informacje.

"Kommiersant" podał, że służby siłowe prorosyjskich separatystów w Doniecku poszukują możliwych wspólników sprawcy zamachu w najbliższym otoczeniu Zacharczenki. Tylko w tym kręgu wiedziano o tym, dokąd i kiedy jedzie szef separatystów. Również podłożenie bomby w kawiarni, gdzie zginął Zacharczenko, było praktycznie niemożliwe bez pomocy kogoś z wewnątrz - ocenia gazeta. Relacjonuje, że kawiarnia, gdzie doszło do zamachu, należała prawdopodobnie do szefa ochrony Zacharczenki i była starannie ochraniana, bo często bywali tam wysocy rangą goście.

Reklama

Według "Kommiersanta" przedstawiciele władz separatystów mieli spotkać się w lokalu w piątek po południu, by uczcić pamięć zmarłego w czwartek rosyjskiego pieśniarza Josifa Kobzona, którego Zacharczenko znał osobiście. Kobzon popierał separatystów i przyjeżdżał do zajętego przez nich Doniecka. Po jego śmierci ogłoszono tam trzydniową żałobę.

Zacharczenko zginął w kawiarni Separ w centrum Doniecka, miasta kontrolowanego przez separatystów. Media rosyjskie podały, że zatrzymano grupę podejrzanych o zamach "ukraińskich dywersantów". W Kijowie Służba Bezpieczeństwa Ukrainy potwierdziła, że Zacharczenko nie żyje, i oznajmiła, że mógł on paść ofiarą konfliktu wewnętrznego wśród separatystów lub że za jego śmiercią mogą stać rosyjskie służby specjalne.

Zacharczenko był przywódcą tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, powołanej przez separatystów w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy.