Nikczemne zabójstwo Ołeksandra Zacharczenki jest jeszcze jednym dowodem na to, iż ci, którzy wybrali drogę terroru, przemocy i zastraszania, nie chcą poszukiwać pokojowego, politycznego rozwiązania konfliktu i prowadzić realnego dialogu z mieszkańcami południowego wschodu - oświadczył Putin. Słowo "Ukraina" nie pada w tekście telegramu kondolencyjnego. Jako "południowy wschód Ukrainy" w Rosji określa się ukraińskie obwody doniecki i ługański, gdzie prorosyjscy separatyści proklamowali tzw. republiki ludowe.
Owe siły, które "wybrały drogę terroru", Putin oskarżył, że "stawiają na destabilizację sytuacji" i chcą "rzucić naród Donbasu na kolana". Ostrzegł następnie, że "to się im nie uda". Wyraził nadzieję, że "organizatorzy i wykonawcy przestępstwa poniosą zasłużoną karę".
Putin przekazał kondolencje rodzinie Zacharczenki i "wszystkim mieszkańcom Donbasu" i dodał: "Rosja zawsze będzie razem z wami".
Jak podały w piątek wieczorem media w Moskwie, Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej w związku z zabójstwem Zacharczenki wszczął sprawę karną w oparciu o artykuł kodeksu karnego mówiący o "akcie terroryzmu międzynarodowego".
Zacharczenko zginął w kontrolowanym przez separatystów Doniecku w wyniku eksplozji ładunku wybuchowego w kawiarni Separ w centrum miasta. 42-letni Zacharczenko pochodził z Doniecka, był obywatelem Ukrainy. W 2013 roku, gdy w kraju tym rozpoczęła się proeuropejska rewolucja, udzielał się w organizacjach opowiadających się po stronie prorosyjskich władz, na których czele stał ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. W maju 2014 roku, po zajęciu Doniecka przez siły prorosyjskie Zacharczenko został komendantem wojskowym miasta, a później objął stanowisko przywódcy Donieckiej Republiki Ludowej powołanej przez separatystów.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)