Kardynał po niedzielnej mszy w waszyngtońskim Kościele Zwiastowania wygłaszał krótką mowę, informował m.in. o powołaniu w parafii nowego księdza. Wtedy, jak podaje CNN, jeden z wiernych zawołał "wstydź się" i wyszedł z kościoła.
W reakcji na to Donald Wuerl przyznał: - Tak moi bracia i siostry, wstyd. Chciałby mieć możliwość powtórzyć wszystkie wybory, które podjął przez ostatnie 30 lat i w każdym wypadku podjąć odpowiednią decyzję.
- Jednak nie o to tu chodzi. Musimy prosić Boga o łaskę i być coraz lepsi - dodał. Poprosił o modlitwę za ofiary molestowania. Z raportu przygotowanego na zlecenie prokuratury stanowej wynika, że w ciągu 70 lat ofiarami 300 księży-pedofilów padło w Pensylwanii niemal tysiąc dzieci. Wuerl miał brać udział w tuszowaniu procederu przez przenoszenie księży do innych parafii.
Osobą, która zakłóciła przebieg ceremonii był Brian Garfield. Stwierdził, że Wuerl nie wytłumaczył jednoznacznie swojego udziału w skandalu pedofilskim. - Nie uważam, że jest potworem, ale powinien mniej bronić siebie, a więcej mówić o swoich błędach - powiedział Garfield stacji CNN. Zaznaczył, że chciałby "żeby mówił jak ksiądz, nie jak polityk".