Według redakcji gazety rezultaty głosowania w Polsce "potwierdzają niepokojącą globalną tendencję, która odzwierciedla obecny w każdym kraju rozłam między głosami w miastach, a tymi na rozległych obszarach mniej zurbanizowanych". "Ta różnica ideologiczna mimo rozwoju materialnego i demokratyzacji instytucjonalnej - jak to miało miejsce w Polsce po upadku muru berlińskiego i jej wstąpieniu do Unii Europejskiej - powiększała się w ostatnich latach i stała się jedną z najlepiej zauważalnych kwestii spornych w demokratycznym świecie" - czytamy w komentarzu redakcyjnym.
"El Pais" podkreśla, że wynik wyborów w Polsce - szóstej gospodarce UE - "pozwala na wysnucie wniosków dużo głębszych, niż zwykła analiza podziału" stanowisk. "Ogromna liczba obywateli (...), którzy poszli do urn wyborczych, odkryła głęboki ideologiczny i geograficzny rozłam na mapie kraju".
"Ogólnie rzecz biorąc, zwyciężyło spierające się z UE konserwatywne Prawo i Sprawiedliwość. Mogłoby się więc wydawać, że polska opinia publiczna poparła partię rządzącą, bezpośrednio odpowiedzialną za procedury uruchomione w Brukseli wobec Polski z powodu przepisów o autorytarnym zabarwieniu, dotyczących na przykład rozdziału władz" - ocenia dziennik.
Zauważa jednak, że "w żadnym wypadku nie było to wyraźne i łatwe zwycięstwo". "W drugiej turze głosowania nastąpiła masowa mobilizacja euroentuzjastycznych mieszkańców miast, w wyniku czego w dużych miastach ruchy i partie proeuropejskie zgarnęły najważniejsze posady burmistrzów" - komentuje hiszpański dziennik.
"Wyniki te naszkicowały klarowną mapę. We wschodniej części kraju, mniej rozwiniętej gospodarczo, gdzie ludność najbardziej skorzystała na socjalnych programach rządowych, dominuje PiS" - pisze "El Pais", zauważając jednocześnie, że w Polsce Zachodniej, bardziej rozwiniętej i proeuropejskiej, rządzić będą partie liberalne i centroprawica.
"Ale Polska to tylko ostatni przykład tendencji, która się wzmacnia. Retoryka populistów, namawiających do konfrontacji i wywołujących - oraz wykorzystujących - rozgoryczenie elektoratu, spowodowane prawdziwymi i wyimaginowanymi krzywdami, znalazła na rozległych obszarach demokratycznych państw idealne miejsce do kiełkowania" - podkreśla dziennik.
Zdaniem redakcji hiszpańskiej gazety "sprzedaje się łatwe rozwiązania i jako wrogów wskazuje mieszczuchów, którzy korzystają z dających zyski zjawisk globalizacji i są w kontrze do wyborców, którzy czują się coraz bardziej oddaleni od swoich rodaków, bo żyją na terenach wiejskich i mają silniejsze poczucie wspólnoty oraz bardziej traumatyczne doświadczenia z nowych zmian".
"Widać to było w czasie (zwycięskich) wyborów (prezydenta USA) Donalda Trumpa czy zwycięstwa (zwolenników) Brexitu w referendum w Wielkiej Brytanii. Siłom demokratycznym nie może umykać ta taktyka populizmu: demokracja wymaga spójności społecznej, która umacnia się w równowadze terytorialnej" - podsumowuje swój komentarz redakcja "El Pais".