Zgodnie z sondażem WCIOM prezydentowi ufa 33,4 proc. respondentów, podczas gdy w analogicznym badaniu z 29 grudnia 2018 r. było ich 36,5 proc. Wskaźnik ten jest najniższy od stycznia 2006 r. - podkreśla dziennik. Zarazem, aż 62,1 proc. Rosjan akceptuje działalność prezydenta. Jednak wskaźnik ten był wyższy pod koniec grudnia 2018 r. i wynosił 64,6 proc. - zwracają uwagę "Wiedomosti".

Reklama

Szef WCIOM (Ogólnorosyjskiego Centrum Badania Opinii Publicznej) Walerij Fiodorow podkreśla, że chodzi nie o nagły spadek zaufania, a o powolny spadek notowań Putina, który rozpoczął się po ogłoszeniu latem br. podniesienia w Rosji wieku emerytalnego. - Po kilku latach kryzysu oczekiwano, że pensje i emerytury będą rosnąć, a w rzeczywistości przyszedł wzrost cen i złe wiadomości w rodzaju reformy emerytalnej i sankcji - tłumaczy Fiodorow. Szef WCIOM wskazał, że "brakuje dobrych wiadomości, które wskazywałyby, że życie zmienia się na lepsze".

Politolog Aleksandr Pożałow uważa, że osłabienie notowań Putina ma przyczyny systemowe, wśród których ekspert wymienia rozdźwięk pomiędzy deklaracjami władz o tym, że dochody Rosjan rosną, a realiami dostrzeganymi przez ludzi. Rosjanie czują rozczarowanie, jeśli chodzi o socjalny charakter państwa i zdolność władz do szybkiego zapewnienia dostrzegalnych zmian na lepsze - ocenia Pożałow. Prognozuje, że notowania władz mogą spadać dalej, w perspektywie rosnących cen - w tym kosztów benzyny - i opłat komunalnych.

Inny ekspert, Nikołaj Pietrow ocenia, że Rosjanie zaczęli w pewnym stopniu postrzegać prezydenta jako osobę, która jest odpowiedzialna za problemy i przenoszą na niego część negatywnej opinii, jaką mają o rządzie. Pietrow przypomina, że notowania Putina spadały po masowych protestach opozycji w latach 2011-12, a sytuację na korzyść prezydenta zmieniła aneksja Krymu przez Rosję w 2014 roku.

Reklama

Konstantin Kostin, szef zbliżonej do Kremla Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, powiedział "Wiedomostiom", że stałe poparcie dla Putina waha się na poziomie 45-47 procent. W pewnych sytuacjach szef państwa może przyciągać liczniejszy elektorat. Za najważniejsze politolog uważa to, by "nie przegapić momentu, po którym nie będzie odwrotu".