Podczas wiecu w Izmirze, zwołanego przed wyborami lokalnymi wyznaczonymi na 31 marca, Erdogan przerwał w pewnym momencie przemówienie i uczestnicy zgromadzenia zobaczyli na wielkim, specjalnie ustawionym ekranie jednominutowy fragment filmu z masakry w Christchurch.
Kamera pokazała, jak napastnik wchodzi do meczetu i otwiera ogień do ludzi zgromadzonych w sali modłów. Napastnik nagrywał zdarzenie kamerą najwyraźniej przytwierdzoną do hełmu i na żywo transmitował 17 minut nagrania w mediach społecznościowych. Facebook, Twitter i Google podjęły gorączkowe próby zablokowania transmisji, które zajęły im kilka godzin.
- Wszyscy światowi przywódcy, wszystkie organizacje, poczynając od Organizacji Narodów Zjednoczonych, uważają, że był to atak wymierzony w islam i w muzułmanów. Ale nie nazywają tego po imieniu. Nie powiedzieli: to był chrześcijański terrorysta - krytykował prezydent Turcji.
- Gdyby był muzułmanizmem, wówczas mówiliby o "islamskim terroryzmie". To bardzo istotne. Zwracam się do Zachodu z pytaniem: dlaczego tego nie powiecie? - zapytał szef państwa tureckiego przed projekcją fragmentu filmu.
Nowozelandzka policja uważa, że 28-letni Australijczyk Brendon Tarrant, który wziął na siebie odpowiedzialność za ataki na dwa pełne wiernych meczety w Christchurch, działał sam. Były instruktor fitness i prawicowy działacz w sobotę stanął przed sądem i usłyszał zarzut morderstwa.
Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern poinformowała, że sprawca masakry w Christchurch zamierzał przeprowadzić więcej ataków. Ujawniła też, że na dziewięć minut przed rozpoczęciem piątkowych ataków na meczety w Christchurch dostała od domniemanego zamachowcy maila z jego skrajnie prawicowym "manifestem"; napastnik nie wskazał jednak miejsca ataków ani nie zawarł żadnych wskazówek, które pozwoliłyby zapobiec masakrze. 74-stronicowy "manifest" Tarrant zamieścił też w internecie.
W liczącej blisko 5 mln mieszkańców Nowej Zelandii muzułmanie stanowią nieco ponad 1 proc.