Wołodymyr Zełenski, czterdziestoletni komik, który wygrał pierwszą turę wyborów na Ukrainie – na scenie w swoim sztabie czuł się doskonale. To nie pierwszy jego wielki sukces z udziałem ogromnej widowni. W 2006 r. tryumfował jako zwycięzca pierwszej edycji ukraińskiego „Tańca z gwiazdami”. Jeśli kiedykolwiek przeżywał stres, to nie wczoraj, tylko właśnie wtedy. Gdy z Ołeną Szoptenko wykonywał tango wyznaczane rytmem bicia serca, a nie z kompletnym podkładem muzycznym. W tamtym okresie Zełenski doskonale odnalazł się również wykonując ievann polkka, czyli fińską polkę lub polkę Ewy. Wczorajszy wieczór wyborczy był przy tym bułką z masłem.
W przypadku zwycięstwa w – zaplanowanej na 21 kwietnia – drugiej turze, sprawy mogą się jednak skomplikować. O ile Zełenski doskonale radzi sobie z szeroką publicznością, niewiele wiadomo o jego zdolnościach do rządzenia państwem. I to państwem, które nie ma gwarancji, że Rosja nie zdecyduje się na dalsze destabilizowanie sytuacji na wschodzie i południu.
DGP zapytał najważniejszego doradcę Wołodymyra Zełenskiego, Dmytro Razumkowa – o poglądy kandydata na prezydenta na stosunki z Polską i – szerzej – na sprawy międzynarodowe. – W przypadku zwycięstwa polityka Zełenskiego będzie zorientowana na dobrosąsiedzkie stosunki z Polską. Właściwie to samo dotyczy wszystkich pozytywnie do nas nastawionych państw. Polska od lat jawi się jako wystarczająco poważny adwokat Ukrainy. Popieracie nas w naszej walce o niezależność i reformy. Autentycznie reprezentujecie nasze interesy pośród państw Unii Europejskiej. Nasze stosunki mogą ewoluować tylko w lepszą stronę – mówi w rozmowie z DGP Razumkow.
Zapytaliśmy również o to, kto konkretnie zajmuje się sprawami Polski w otoczeniu Zełenskiego. – Mieliśmy mało czasu i mamy ograniczone zasoby, by mieć kogoś takiego. Nieprawdą będzie powiedzenie, że mamy ludzi, którzy zajmują się konkretnymi państwami – skomentował Razumkow. W kwestii problemów historycznych, które dzielą Kijów i Warszawę, usłyszeliśmy, że i przed Polską, i przed Ukrainą stoi tyle wyzwań związanych z bezpieczeństwem, że pytania historyczne należałoby zostawić historykom.
Gdy zasugerowaliśmy, że to historycy właśnie generują sporo problemów w relacjach dwustronnych, Razumkow odpowiedział, że wszystko można uregulować. Szczególnie w sytuacji gdy jest wiele problemów „wojennej i socjalnej natury”. – Powinniśmy się skupić na problemach, które zbliżają nasze państwa, a nie je dzielą – komentował w duchu tradycyjnie składanych deklaracji przez ukraińskich polityków. Na szczegółowe pytanie o odblokowanie ekshumacji w Kostiuchnówce, gdzie historycy polskiego IPN nie mogą pracować nad identyfikowaniem ofiar najważniejszej bitwy między legionistami a żołnierzami rosyjskimi z okresu I wojny światowej, Razumkow odpowiedział, że „problemem powinni zająć się politycy na poziomie ministrów, historyków i prezydentów obydwu państw”.
Z rozmowy z doradcą Zełenskiego wynika również, że Ukraina nie zmieni swojego stosunku do Rosji.
– Ona jest krajem agresorem. Popiera wojskowo i ekonomicznie republiki separatystyczne. Będziemy robić wszystko, by zakończyć tę wojnę i przywrócić okupowane terytoria Ukrainie – Krym i Donbas – powiedział. Wobec Unii Europejskiej nie będzie sceptycyzmu, jak sugerowała wcześniej prasa ukraińska, odwołując się do wywiadu Zełenskiego z końca grudnia ubiegłego roku. Padły tam bardzo niejednoznaczne deklaracje. Dziś komunikat jest bardziej precyzyjny.
– Naród ukraiński wybrał podczas rewolucji jak chce widzieć swoje stosunki z Unią. Zapłaciliśmy za ten wybór cenę życia osób, które poległy na Majdanie. Każdego dnia ten wybór potwierdzają nasi żołnierze na froncie. Od tego kursu Ukraina nie odejdzie nigdy – mówi. Zaraz jednak dodaje: „Ani UE, ani NATO nie jest celem samym w sobie. Chcemy, aby u nas były takie same standardy jak w Unii Europejskiej. Jednak gdy będziemy chcieli wstąpić do UE, należy przeprowadzić referendum. To będzie gwarancja, że nikt nikomu niczego nie narzucił. Że nie zdecydował o tym prezydent, premier czy parlament”.
Sam Zełenski unika trudnych tematów. Oddaje je ludziom takim jak Razumkow. Na spotkaniach z wyborcami woli grę aktorską, w której czuje się znakomicie. Na wiecu w Białej Cerkwi pytał retorycznie: „Dlaczego Poroszenko walczy o drugą kadencję?” I sam sobie odpowiadał: „Aby nie odsiadywać jej za kratami!” To miód na serca sfrustrowanego społeczeństwa. Gorzej jest na zamkniętych spotkaniach, w których mowa o twardych i bardziej zniuansowanych sprawach państwa. Jego przedwyborcza rozmowa o stosunkach międzynarodowych z zachodnimi dyplomatami była kompletnym fiaskiem. Jak mówi korespondent brytyjskiego „Guardiana”, powołując się na relacje przedstawicieli kilku państw, którzy brali udział w tym spotkaniu – odpowiedzi na stawiane przez dyplomatów pytania potraktowano w kategoriach żartu.
Osoby z polskich kręgów rządowych pytane o to, jakie są poglądy Zełenskiego na relacje z Warszawą, zapewniają, że nic im o tym nie wiadomo. Podobnie jak ukraińscy politolodzy.
– To była kampania kandydatów pompowanych albo starej gwardii. Zełenski był jednym z nich. Dlatego nie należy się spodziewać jakichś twardych deklaracji – mówi DGP ukraiński politolog Wołodymyr Fesenko. Jak przekonuje, poglądy Zełenskiego na temat polityki Polski pozostają we mgle.
Równie dobrze można by o nich spekulować, interpretując fińską polkę, którą kandydat na prezydenta Ukrainy wykonywał w „Tańcu z gwiazdami” w 2006. Tradycyjna interpretacja zakłada, że młoda dziewczyna – Ewa – łamie zakaz i ucieka na wiejską zabawę. Tam przy dźwiękach polki tańczy z przystojnym mężczyzną, a następnie stawia wspólnie z nim czoła furii matki. To scenariusz optymistyczny dla przyszłości politycznej Zełenskiego – złamanie schematów i wejście na nowe tory. Jest jednak inna wersja. Znacznie bardziej pasująca do Wschodu. Pochodzi z rosyjskiej komedii z połowy lat 90. w reżyserii znakomitego Aleksandra Rogożkina „Osobliwości narodowego polowania”. W tym wariancie fińska polka jest podkładem do niekończącego się pijaństwa, które skutkuje serią mniej lub bardziej absurdalnych wydarzeń.
Politologia nie zna przewidywania poglądów polityka na podstawie analizy tańca czy filmu. W przypadku Zełenskiego można złamać jednak tę zasadę. Stwierdzenie o nim czegokolwiek na pewno w logice nauk społecznych jest tyle samo warte co rozważania, czy jego polityka będzie bardziej jak Polka z wersji fińskiej czy z repertuaru Rogożkina.