Partia SD opublikowała we wtorek film wideo, na którym Lundgren oraz kobieta wspólnie opowiadają o zajściu, jakie miało miejsce w zeszłym roku podczas prywatnej imprezy. Spokojnie tłumaczą, że już dawno wyjaśnili tę sprawę między sobą i nadal pozostają bliskimi przyjaciółmi.
Skandal wybuchł w poniedziałek, gdy tabloid "Expressen" opublikował zapis nagrania dźwiękowego świadczącego o niewłaściwym zachowaniu Lundgrena wobec koleżanki; miał on położyć dłonie na jej piersiach. Rozmowę zarejestrowała eurodeputowana SD Kristina Winberg.
W niedzielę, czyli przed publikacją w gazecie, Winberg została wykreślona z listy kandydatów SD do europarlamentu, ma też opuścić partię. Jako oficjalne powody podano "działalność na szkodę partii" oraz "konspirację". Winberg tłumaczyła w mediach, że to nie ona jest źródłem przecieku, a telefon, którym zarejestrowała zwierzenia koleżanki, został skradziony.
Sprawa molestowania seksualnego nie została zgłoszona policji. W związku z jej ujawnieniem w mediach, mimo braku doniesienia ze strony poszkodowanej, postępowanie może zostać wszczęte z urzędu przez prokuratora.
We wtorek Lundgren, który zanim został politykiem, przez 30 lat był zawodowym kierowcą, wycofał się z debat politycznych w mediach. Wcześniej w swoich wypowiedziach wielokrotnie wspierał stanowisko rządu Polski wobec Brukseli. W ostatnim wywiadzie dla agencji prasowej TT ocenił m.in., że z praworządnością w Szwecji jest gorzej niż w Polsce, gdyż 16 sędziów Sądu Najwyższego jest wskazywanych przez szwedzki rząd.
Według komentarza gazety "Svenska Dagbladet" informacje o skandalu w szeregach Szwedzkich Demokratów mogą zaszkodzić wizerunkowi tego ugrupowania w UE.
Szwedzcy Demokraci mają obecnie w PE dwóch eurodeputowanych, którymi są Lundgren oraz Winberg, należący do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Według sondaży w najbliższych wyborach europejskich, które w Szwecji odbędą się 26 maja, partia może liczyć w kraju na dwukrotny wzrost poparcia (16-18 proc.), co może przełożyć się na cztery lub pięć miejsc.