- Myślę, że pod pewnymi warunkami Izrael ma prawo zatrzymać część, ale mało prawdopodobne, że cały Zachodni Brzeg - oświadczył Friedman w opublikowanym w sobotę przez "New York Times" wywiadzie.

Reklama

Jego słowa nowojorski dziennik interpretuje jako "otwarcie drzwi dla amerykańskiej akceptacji tego, co byłoby niezwykle prowokującym aktem". Do Zachodniego Brzegu Jordanu prawa roszczą sobie Palestyńczycy. Uznają oni, że Izrael okupuje te terytoria.

Przed kwietniowymi wyborami parlamentarnymi premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, że w następnej kadencji planuje przyłączenie osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu do państwa żydowskiego.

Friedman nie odpowiedział na pytanie, jak zareagują Stany Zjednoczone, jeśli Netanjahu zdecyduje się na taki krok. Stwierdził jedynie, że przed wyrażeniem podglądu konieczna jest analiza szczegółów.

Izrael zajął Zachodni Brzeg Jordanu, Strefę Gazy i wschodnią część Jerozolimy w wyniku wojny sześciodniowej w roku 1967. W 2005 roku Izraelczycy wycofali się ze Strefy Gazy, lecz setki tysięcy żydowskich osadników pozostają w Jerozolimie Wschodniej i na Zachodnim Brzegu. Sprzeciwiają się temu Palestyńczycy.

W świetle prawa międzynarodowego wszystkie żydowskie osiedla budowane na okupowanych przez Izrael terenach palestyńskich są nielegalne, bez względu na ich status w prawie izraelskim. Izraelskie władze rozróżniają osiedla, które zostały zatwierdzone, i te, które powstały "na dziko" bez zezwolenia, ale zasadniczo są tolerowane przez izraelski rząd.

Według danych z 2016 r. oficjalnie na Zachodnim Brzegu wybudowano 120 osiedli żydowskich. Na dziko powstało 55 osiedli liczących w sumie ok. 4 tys. mieszkań; są one faktycznie tolerowane przez izraelskie władze.

Żydowskie osadnictwo jest uważane przez znaczną część społeczności międzynarodowej za główną przeszkodę dla trwałego pokoju z Palestyńczykami, ponieważ zagroziłoby rozwiązaniu dwupaństwowemu.

Reklama