Krytycy podkreślają, że wtorkowa wypowiedź Trumpa odzwierciedlała antysemickie stereotypy, polegające na oskarżaniu amerykańskich Żydów o podwójną lojalność, wobec Stanów Zjednoczonych i Izraela - pisze Reuters.

Wypowiadając się do dziennikarzy w Białym Domu Trump nawiązał do demokratycznych kongresmenek Ilhan Omar i Rashidy Tlaib, którym - na co nalegał - Izrael zakazał w zeszłym tygodniu wjazdu.

Reklama

Trump skrytykował Partię Demokratyczną za stanięcie w obronie tych kongresmenek i wyraził opinię, że głosowanie przez Żydów na Demokratów świadczy "o totalnym braku wiedzy lub o wielkiej nielojalności". Reuters odnotowuje, że prezydent nie sprecyzował, wobec kogo tacy ludzie są nielojalni. Agencja zwraca uwagę, że Trump od tygodni atakuje Omar i Tlaib, zarzucając im wrogość wobec Izraela i antysemityzm.

Senator Bernie Sanders, jeden z kandydatów na urząd prezydenta w wyborach w 2020 roku, zareagował na Twitterze: Moje przesłanie do Trumpa: jestem dumnym Żydem i nie mam żadnego problemu z głosowaniem na Demokratów.

Reuters podkreśla, że Trump jest bardzo popularny w Izraelu, m.in. dzięki uznaniu Jerozolimy za stolicę państwa żydowskiego i suwerenności Izraela nad Wzgórzami Golan. Agencja odnotowuje w tym kontekście, że ok. 70 proc. amerykańskich Żydów popierało Demokratów w ostatnich wyborach prezydenckich.

Były wiceprezydent USA Joe Biden, który zamierza rzucić Trumpowi wyzwanie w wyborach w 2020 roku uznał, że wypowiedź szefa państwa była "obraźliwa i niewybaczalna" i wezwał go, by zaprzestał dzielenia Amerykanów.

Demokrata Beto O'Rourke, który również chce kandydować w wyborach prezydenckich, podkreślił, że Żydzi "nie muszą udowadniać swej lojalności" wobec Trumpa, ani wobec kogokolwiek innego.

Reklama

Liberalna grupa lobbingowa amerykańskich Żydów J Street uznała, że "atakowanie przez prezydenta Trumpa ogromnej większości amerykańskiej społeczności żydowskiej jako nieinteligentnej i "nielojalnej" jest niebezpieczne i niegodziwe".

Komitet Żydów Amerykańskich (AJC) zarzucił Trumpowi dzielenie Amerykanów. Szef AJC David Harris podkreślił, że amerykańscy Żydzi - tak jak wszyscy Amerykanie - mają różne poglądy i priorytety polityczne. Ocenianie ich wiedzy i lojalności przez prezydenta na podstawie preferencji partyjnych uznał za "niestosowne, niepożądane i wręcz niebezpieczne".

Po stronie Trumpa stanął natomiast Republikański Komitet Żydowski, wyrażając opinię, że "o wielkiej nielojalności wobec samego siebie świadczy branie w obronę partii, która chroni/ośmiela ludzi, nienawidzących kogoś za jego religię".

Odmawiając prawa wjazdu Rashidzie Tlaib i Ilhan Omar władze izraelskie jako powód podały poparcie tych kongresmenek dla ruchu nawołującego do bojkotu Izraela za jego politykę wobec Palestyńczyków. Po konsultacjach z premierem Benjaminem Netanjahu i innymi wysokimi rangą przedstawicielami rządu podjęto decyzję o zakazie wjazdu dla Amerykanek ze względu na ich "działalność bojkotową wymierzoną w Izrael - przekazał w oświadczeniu szef izraelskiego MSW Arje Deri.

Tlaib i Omar, pierwsze muzułmanki zasiadające w Kongresie USA, należą do liberalnego skrzydła Partii Demokratycznej. Obie znane są z krytyki władz Izraela za sposób, w jaki traktują ludność palestyńską. Popierają też ruch BDS (Boycott, Divestment and Sanctions) - nawołujący do bojkotu, wycofywania inwestycji i nakładania sankcji wobec Izraela za dyskryminowanie Palestyńczyków.

Tymczasem przyjęta w Izraelu ustawa pozwala zakazywać wjazdu osobom "świadomie nawołującym do bojkotowania Izraela".

Reuters odnotowuje, że większość Demokratów nie zgadza się z poglądami Tlaib i Omar na Izrael, ale ataki Trumpa sprawiły, że partia zapewnia obu kongresmenkom wsparcie.