Hollik oznajmił, że Węgry chętnie wezmą udział w transportowaniu migrantów do ich krajów, ale "nie może być mowy o tym, byśmy wzięli udział w ich osiedlaniu i obowiązkowej redystrybucji".
Po poniedziałkowym spotkaniu szefów MSW Włoch, Malty, Francji, Niemiec i Finlandii ogłoszono, że kraje te porozumiały się w sprawie redystrybucji migrantów w krajach UE gotowych ich przyjąć. Wstępne porozumienie - dotyczące automatycznej relokacji wszystkich osób ubiegających się o azyl, a nie tylko tych, które otrzymały status uchodźcy - zostanie teraz przedstawione do aprobaty pozostałym krajom Wspólnoty. Dyskusja na ten temat ma odbyć się na spotkaniu unijnych ministrów spraw wewnętrznych 8 października w Luksemburgu.
Według Hollika rząd Węgier jest wierny woli narodu węgierskiego i nie poprze żadnych kwot relokacyjnych ani mechanizmu ich obowiązkowej redystrybucji.
Rząd obstaje przy poglądzie, że migracja zagraża bezpieczeństwu Europy i dlatego nie należy otwierać granic i rozdzielać imigrantów, tylko bronić granic na morzu i na stałym lądzie – oznajmił.
Dodał, że rząd Węgier z niepokojem obserwuje, jak po powstaniu we Włoszech lewicowego rządu natychmiast zostały otwarte włoskie porty i do brzegu Włoch znów przybywają migranci z Afryki przez Morze Śródziemne. Według Hollika jest absolutnie oczywiste, że 9 na 10 z nich to imigranci ekonomiczni.
A z powodu porozumienia, które zawarto w poniedziałek na Malcie, w kierunku Europy ruszą nowe miliony ludzi – ocenił.
Dodał, że proimigracyjni politycy "nie dają za wygraną", a ustępująca Komisja Europejska wykorzystuje swe ostatnie tygodnie do tego, by wymóc na państwach członkowskich porozumienie w sprawie kwot relokacyjnych i postawić w sytuacji przymusowej nową Komisję, która ukonstytuuje się w listopadzie.
Poniedziałkowa umowa przewiduje "redystrybucję migrantów na zasadzie obligatoryjnej" na podstawie systemu kwot, który zostanie ustalony w zależności od tego, ile państw członkowskich UE przystąpi do porozumienia.
Państwa, które nie zechcą uczestniczyć w tym mechanizmie, a w tym kontekście wymienia się głównie kraje Grupy Wyszehradzkiej, miałyby zostać ukarane finansowo, o czym informowano już przed poniedziałkowym spotkaniem. Za takimi karami opowiedział się podczas niedawnej wizyty w Rzymie prezydent Francji Emmanuel Macron.