W homilii wygłoszonej w bazylice Świętego Piotra papież wskazał, że sensem drogi życia chrześcijańskiego jest pielgrzymowaniem do Boga, a nie "ku sobie samym".

Reklama

Człowiek, kiedy nie adoruje Boga, ma skłonność do adoracji swojego ego. Także życie chrześcijańskie bez oddawania czci Panu może stać się uprzejmym sposobem na aprobowanie siebie i swoich umiejętności - dodał.

Przestrzegł: "to poważne zagrożenie: posługiwać się Bogiem, a nie służyć Bogu".

Ile razy myliliśmy interesy Ewangelii z naszymi, ile razy pokrywaliśmy religijnością to, co zapewniało nam wygodę, ile razy myliliśmy władzę według Boga, która oznacza służenie innym, z władzą według świata, która jest służeniem sobie samym - zaznaczył.

Franciszek podkreślał, że w życiu chrześcijańskim nie wystarczy wiedzieć; "nie wychodząc ze swoich ograniczeń, nie spotykając się, nie adorując, nie znamy Boga" - wyjaśnił.

Na niewiele lub na nic się zdadzą teologia i skuteczność duszpasterska, jeśli nie zegniemy kolan; jeśli nie czynimy tak, jak Mędrcy, którzy byli nie tylko mądrymi organizatorami podróży, ale pielgrzymowali i adorowali - mówił papież przywołując Trzech Króli.

Kiedy adorujemy - stwierdził - zdajemy sobie sprawę, że wiara nie sprowadza się do zestawu pięknych doktryn.

Reklama

Życie chrześcijańskie to dzieje miłości do Boga, w których nie wystarczają dobre idee, ale trzeba postawić go na pierwszym miejscu, tak jak czyni ktoś zakochany z osobą, którą miłuje. Takim właśnie musi być Kościół, oddający cześć, zakochany w Jezusie - przypomniał.

Franciszek tłumaczył sens adoracji Jezusa mówiąc, że to znaczy spotykać go "bez listy próśb", ale po to, by z nim przebywać, odzwyczajać się od wielu rzeczy bezużytecznych, od uzależnień, które "znieczulają serce i zamraczają umysł".

Adorując uczymy się odrzucania tego, czego nie należy czcić: bożka pieniędzy, bożka konsumpcji, bożka przyjemności, bożka sukcesu, naszego ego ustanowionego bożkiem - dodał papież.

Jak stwierdził, wspaniałość życia "nie polega na posiadaniu, ale na miłowaniu". Franciszek zachęcał do tego, by pomagać bliźnim, spychanym na margines i cierpiącym, bo "tam jest Jezus".