W torbie umieszczono gazetę "Nowyje Wremia" z okładkowym tematem "Morderstwo Litwinienki: Oni chcieli zapłacić podejrzanemu siedem tysięcy dolarów". W tekście przedstawiane są kulisy morderstwa Aleksandra Litwinienki oraz rola, jaką odegrał w nim agent Andriej Ługowoj. Zarówno agencja, która przygotowała reklamę, jak i rzecznik Louisa Vuittona odrzucają podejrzenia o polityczną manipulację.

Reklama

"Pani Leibovitz poprosiła o zakup dużej ilości gazet, aby sesja wyglądała jak najbardziej autentycznie. Sesja miała miejsce 1 czerwca, a sprawa Litwinienki była wtedy tematem numer jeden" - tłumaczy szef europejskiego oddziału agencji Ogilvy Daniel Sicouri. Politolog Dimitrij Babicz z magazynu "Russia Profile" w rozmowie z DZIENNIKIEM przekonuje, że incydent z gazetą w reklamie to przypadek.

"Pamiętajmy, że Gorbaczow dotąd ani razu nie zajął wyraźnego stanowiska wobec sprawy Litwinienki i działań Kremla. Nawet po zabójstwie Anny Politkowskiej bronił obecnego prezydenta przed zarzutami zachodnich mediów. Osobisty sekretarz i tłumacz Gorbaczowa Paweł Pałazczenko, poproszony o komentarz w sprawie rzekomego politycznego podtekstu reklamy, twierdzi stanowczo, że stanowisko jego szefa w sprawie Litwinienki zostało już postawione jasno. "Pan Gorbaczow chce, aby sprawa zabójstwa byłego agenta FSB została wyjaśniona przez upoważnione do tego służby" - wyjaśnia.

Reklama francuskiego producenta luksusowych toreb jest jednak jednoznacznie komentowana w świecie reklamy. Robert Passikoff z firmy Brand Keys uważa, że kampania Vuittona od początku była zaplanowana jako bomba z opóźnionym zapłonem. "W tak brutalnym biznesie jak reklama nie ma mowy o przypadkach. Nawet przy zdjęciach zwykłego hamburgera pracuje sztab specjalistów przyklejających ziarna sezamu, aby bułka prezentowała się lepiej niż w rzeczywistości. Jestem pewien, że w przypadku reklamy Vuittona dopracowano nawet najmniejszy detal" - tłumaczy.