Obraźliwe grafitti, które pojawiły się w weekend, nawiązują do czynów pedofilskich, jakich miał się dopuścić Preynat. Proces byłego księdza toczył się cały zeszły tydzień.

W piątek prokurator zażądał „przynajmniej ośmiu lat kary więzienia” dla Preynata, który miał molestować swoich podopiecznych harcerzy w latach 1985–1991.

Reklama

Sąd w Lyonie wyda wyrok w tej sprawie 16 marca. Podczas procesu dorosłe już ofiary zeznawały przeciwko swojemu dawnemu opiekunowi. 75-letni Preynat przyznał się do winy, tłumacząc, że "nie zdawał sobie sprawy z wagi swoich czynów".

Przyznał, że sam w młodości był ofiarą księdza pedofila. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że Preynat ma osobowość psychopatyczną, nie odczuwa empatii wobec cierpienia innych, natomiast koncentruje się na swoich potrzebach seksualnych. Akta sprawy Preynata liczą kilkadziesiąt tomów.

Diecezja w Bordeaux, cytowana przez francuskie media, uważa, że obraźliwe grafitti na murach kościołów wykonała prawdopodobnie ta sama osoba. Władze kościelne nie wykluczają, że dewastacje mają również związek z protestami przeciwko nowemu prawu bioetycznemu dotyczącemu in vitro dla osób tej samej płci, do których doszło w Paryżu w weekend. Prawo ma być przedmiotem głosowania w parlamencie w tym tygodniu.

Burmistrz Bordeaux Nicolas Florian z partii Republikanie potępił grafitti jako akty wandalizmu. Burmistrz miasta Talence Emmanuel Sallaberry nazwał napisy „ohydnymi i pogardliwymi”.