"Początkowo chciał zostać artystą, ale I wojna światowa i jej konsekwencje uniemożliwiły mu to. Dziś Witold Pilecki jest znany z tego powodu, że w 1940 roku jako jedyny człowiek dobrowolnie i celowo dał się aresztować w czasie obławy policyjnej by trafić do Auschwitz" - napisał "Tagesspiegel" w środowym wydaniu, przypominając, że można obejrzeć wystawę poświęconą temu wyjątkowemu żołnierzowi w instytucie jego imienia przy Pariser Platz w Berlinie, w bezpośrednim sąsiedztwie Bramy Brandenburskiej.

Reklama

"Imponująca" - tak stołeczny dziennik określa ekspozycję, która ukazuje całą życiową drogę Pileckiego: od harcerstwa i wojny z bolszewikami, przez prowadzenie rodzinnego majątku nieopodal Lidy i kampanię wrześniową, aż po konspirację, Auschwitz, powstanie warszawskie i sądowy mord dokonany przez komunistów.

"Tagesspiegel" skupia się przede wszystkim na działaniach Pileckiego w Auschwitz.

"Pilecki i członkowie konspiracji, którą zorganizował w obozie śmierci kolportowali pierwsze raporty o systematycznym zagazowywaniu Żydów, którzy coraz częściej byli wysyłani do obozu. Celem było poinformowanie rządu na uchodźstwie oraz namówienie aliantów do bombardowania Auschwitz. Wśród więźniów panował konsens, że należy to zrobić" - czytamy w artykule.

"Tagesspiegel" przypomina, że szeroką opinię publiczną o dokonaniach Pileckiego poinformował dopiero w 2011 roku brytyjski korespondent wojenny Jack Fairweather, który jest też współkuratorem berlińskiej wystawy.

"Krytycy obawiają się, że przez wpływ polskiego rządu Instytut będzie propagował jednostronny obraz historyczny polskich bohaterów, jednak wystawa o Pileckim jest przekonująca i trafia do odwiedzających właśnie przez swe zniuansowane podejście oraz pomaga niemieckim odwiedzającym głębiej zrozumieć polską perspektywę na dwa totalitaryzmy XX wieku" - puentuje dziennik.