Przypadek Koreańczyka wywołał duże poruszenie na świecie. Do wypadku doszło w Cheogwon, 135 km na południe od Seulu. Mężczyzna, gdy go znaleziono, leżał martwy, a w kieszeni koszuli miał stopiony aparat telefoniczny. Była to komórka LG. "Na teraz możemy potwierdzić jedynie to, że telefon został wyprodukowany i sprzedany w Korei" - mówi Ewa Lis z zespołu prasowego LG Electronics Polska. Nie wiadomo, dlaczego eksplodował. Sprawdzają to policja koreańska i fachowcy od elektroniki.

Reklama

Wszystkich, którzy w tej chwili z niepokojem spojrzeli na swoje telefony, eksperci uspokajają: eksplozje komórek to ewenement. Mariusz Duda, specjalista z firmy handlującej telefonami i serwisującej aparaty, przyznaje, że zdarzyło mu się, iż jego komórka się przegrzała, ale nigdy nie wybuchła. Czy w ogóle ma w sobie coś, co może eksplodować? Otóż ma.

To akumulator czy - jak kto woli - bateria. Maleńkie urządzenie kumuluje energię elektryczną, która potem przez wiele godzin zasila aparat. Jest to energia na tyle duża, że gdyby doszło do spięcia z innym elementem urządzenia, nastąpiłoby wyładowanie. Jak wygląda taka eksplozja? "Czasem jej objawem jest przegrzanie i stopienie jakichś elementów, czasem dymek. Z eksplozją się nie spotkałem. Zajmuję się telefonami od siedmiu lat i nie widziałem czegoś takiego nawet na filmach szkoleniowych" - mówi Duda.

Jacek Kalinowski, rzecznik grupy TP (w jej skład wchodzi sieć komórkowa PTK Centertel, operator Orange), uważa, że w takich przypadkach winę ponoszą głównie klienci. "To nie jest wina telefonu, ale stosowania niewłaściwej baterii, nieautoryzowanej przez producenta" - mówi. Okazuje się jednak, że nie zawsze. W tym roku Nokia wycofała z rynku baterie wyprodukowane w Japonii, które, jak napisano w oficjalnym komunikacie, mogły nagrzewać się w czasie ładowania.

Reklama

Jednym z pechowców był dziennikarz "Dziennika Polskiego", któremu komórka z baterią z felernej serii... eksplodowała w nocy podczas ładowania. Nikt z domowników nie ucierpiał, ale okopcony był sufit mieszkania, nadpalony dywan i fragment parkietu. Warto przypomnieć, że w 2004 r. media wielokrotnie opisywały wybuchające telefony fińskiego producenta. Jednym z poszkodowanych był mieszkaniec Hongkongu, któremu eksplozja rozerwała aparat na strzępy, gdy stał w kolejce w banku.

Producenci zapewniają, że swe produkty rygorystycznie kontrolują. "Baterie litowo-jonowe, stosowane w telefonach LG, są sprawdzane przez wiele niezależnych i wyspecjalizowanych instytucji" - zapewnia Ewa Lis.