"Słowa papieża nas obrażają i poniżają" - napisali naukowcy w liście do rektora uniwersytetu La Sapienza. Chodzi o wypowiedź z 1990 roku, kiedy to Joseph Ratzinger - wtedy jeszcze kardynał - oświadczył w Parmie, że "proces kościelny przeciwko Galileuszowi był uzasadniony i sprawiedliwy". O skandalu pisze "La Reppublica".

Naukowcy nie mogą pogodzić się, że jeden z najwybitniejszych umysłów w historii wciąż nie doczekał się uznania w kręgach kościelnych. Galileusz, który był filozofem, astronomem, fizykiem i matematykiem, potwierdził teorię Kopernika. I zapłacił za to wysoką cenę. Jego prace znalazły się na liście ksiąg zakazanych, a sam Galileusz został skazany na dożywotni areszt domowy. Skasowano go dopiero wówczas, gdy uczony wyparł się rzekomej herezji.

Pod listem protestacyjnym podpisało się 66 profesorów. Sygnatariusze twierdzą, że nie mogą z entuzjazmem witać kogoś, kto jest "reakcjonistą" i "przeciwnikiem Galileusza". Piszą, że ktoś taki nie ma prawa wstępu na jeden z najstarszych uniwersytetów w Europie.

Tymczasem rektor zaapelował o tolerancję i stwierdził, że nie może być mowy o wycofaniu zaproszenia dla papieża. "Należy przyjąć Benedykta XVI jako człowieka wielkiej kultury i głębokiej myśli filozoficznej, jako orędownika pokoju i wartości etycznych, które wszyscy podzielamy" - odpowiedział rektor Renato Guarini.

Papież ma odwiedzić La Sapienza 17 stycznia. Ma zaszczycić swoją obecnością uroczystość inauguracji roku akademickiego i 705. rocznicy założenia uczelni. Podczas ceremonii papież ma wygłosić przemówienie.







Reklama